Według zestawienia opublikowanego przez rosyjską edycję Forbesa najbardziej w dół (o 28 proc.) poszły wynagrodzenia szefów firm deweloperskich; banków inwestycyjnych (o 24 proc.). Tylko 8 proc. stracili na poborach prezesi spółek paliwowych i energetycznych, a 4 proc. zyskali kierujący bankami komercyjnymi.
Choć w rankingu Forbesa nie pada żadne nazwisko, to podane tam płace rosyjskich top menedżerów łatwo dopasować do osób, listę sporządzono bowiem według branż. Największe wynagrodzenie roczne – średnio 1,75 mln dol. (brutto) – mają szefowie koncernów paliwowych. Można więc przyjąć, że co najmniej tyle dostaje Aleksiej Miller, prezes państwowego Gazpromu, Siergiej Bogdanczikow, prezes państwowego Rosnieftu, Wagit Alekpierow, prezes prywatnego Łukoilu.
Do tego dochodzą premie, nagrody i bonusy, które zwykle podwajają pensje.Jeszcze dwa lata temu szefowie rosyjskich banków zarabiali po 3 mln dol. W tym roku będzie to od 910 tys. dol. do 940 tys. dol. I tyle może wynosić pensja Hermana Grefa, prezesa Sbierbanku, największego banku Europy Środkowo-Wschodniej.
Średnio 600 tys. dol. zainkasuje szef koncernu telekomunikacyjnego, np. Aleksandr Gonczaruk kierujący AFK Sistemia, największym w Rosji i Europie Wschodniej operatorem telefonii komórkowej. Po pół miliona dolarów zarabiają prezesi firm ubezpieczeniowych.
Najmniej swoim szefom płacą firmy farmaceutyczne i spożywcze – 360 – 370 tys. dol.