Pluszowe bankozaury

"Zrealizuj swoje marzenia" – to hasło przewodnie kampanii reklamowych większości polskich banków. Dzięki nim wiemy, że bank to instytucja przyjazna, dbająca o ludzi, której pracownicy są na skinienie klienta

Publikacja: 26.11.2009 04:22

Hubert Salik

Hubert Salik

Foto: Rzeczpospolita

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/11/26/pluszowe-bankozaury/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Wyśpiewują to zespoły Zakopower czy Feel, zachęca Marek Kondrat, kusi Piotr Fronczewski z psem Funflem i konfidencjonalnie doradza Hubert Urbański (głównie swemu kucharzowi).

Wygląda na to, że bank to przyjaciel od serca. I na dodatek taki, który jeszcze pożyczy pieniądze, pozwoli nam na wakacje kredytowe i dzięki niemu zrealizujemy swoje marzenia.

Polacy dość szybko to zrozumieli. Ostatnie miesiące pokazują, że nawet zbyt szybko. Z sondażu Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi wynika, że połowa Polaków żyje na kredyt, a 26 proc. ma zaległości w spłacie zadłużenia. W ciągu zaledwie kilku miesięcy liczba osób, które mają więcej niż dziesięć kredytów, wzrosła o jedną trzecią. Jest ich już 137 tys. Ci ludzie wpadli w spiralę zadłużenia.

Optymista powie, że zawsze są jakieś pozbawione rozsądku ofiary stopniowego postępu. Bo jakkolwiek by na to patrzeć, fakt, że według różnych szacunków 50 – 70 proc. Polaków ma konto oszczędnościowe, to jednak postęp. Pesymista powie, że co to za sukces, jeśli jedna trzecia społeczeństwa nie ma zwykłego ROR, a na dodatek część z tej grupy nie rozumie, co to znaczy wziąć kredyt.

Jedno jest pewne. Magia obietnic działa. Banki mają więcej klientów, lepsze wyniki. Z jednej strony to zasługa agresywnie wręcz przyjaznych kampanii reklamowych, które przedstawiają zaciągnięcie zobowiązania kredytowego na całe życie jako czynność niewiele różniącą się od kupna hamburgera w McDonaldzie. Z drugiej strony wiary Polaków w swoją własną przyszłość – kredyt czy pożyczkę bierze się zwykle z przekonaniem, że uda się je spłacić.

Dobrze jednak pamiętać, że banki to nie instytucje charytatywne. Na klientach się zarabia, więc warto ich mieć jak najwięcej. Najważniejszy jest zysk. I nie różnią się w tym od żadnej innej firmy. Tam, gdzie jest zysk, jest też ryzyko, a tam, gdzie zobowiązanie, są koszty. Nauczenie Polaków, że bankowy świat jest prosty, choć nieco różni się od tego w reklamach, zaoszczędzi wszystkim poważnych kłopotów. Gazety próbują nadrabiać te edukacyjne zapóźnienia. Ale co z tymi, którzy gazet nie czytają?

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/salik/2009/11/26/pluszowe-bankozaury/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Wyśpiewują to zespoły Zakopower czy Feel, zachęca Marek Kondrat, kusi Piotr Fronczewski z psem Funflem i konfidencjonalnie doradza Hubert Urbański (głównie swemu kucharzowi).

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację