Inwestor dla Silesii tajemniczy, jak stoczniowy

- Kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach, próba sprzedaży, część trzecia. Zakładu, w przeciwieństwie do stoczni nie kupują Katarczycy, jednak otoczka, w jakiej prowadzona jest sprzedaż kopalni, przypomina mi właśnie niedoszłą transakcję z Wybrzeża - pisze Karolina Baca

Publikacja: 27.01.2010 17:22

Inwestor dla Silesii tajemniczy, jak stoczniowy

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Gdy za pierwszym razem Silesię chciała kupić szkocka Gibson Group z kapitałem zakładowym 100 franków szwajcarskich, sprzedająca zakład Kompania Węglowa uspokajała – inwestor jest wiarygodny. Dziś potwierdza, że partner pracowniczego Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia (PGS; jedynego oferenta, który pozostał w grze o kopalnię po tym, jak wadium nie wpłaciła szwajcarska Alpha Construction) to poważna spółka energetyczna z kapitałem rzędu 2 mld zł. Ale po nazwę odsyła do KRS, gdzie...figurują tylko pracownicy.

Minister skarbu Aleksander Grad też zapewniał, że stoczniowi Katarczycy to poważny inwestor. Jak się to skończyło – wszyscy wiemy.

Zdaniem związkowców z Silesii inwestor sam prosił o nieujawnianie, póki sprawa nie zostanie zakończona. Pytanie jednak, czego się boi? Tego, że media nazwą go kolejnym Gobsonem? Czy po prostu – całkiem poważnie – chce na spokojnie zamknąć kupno zakładu.

We wtorek osoba zbliżona do transakcji zapewniła „Rzeczpospolitą”, że potencjalny inwestor Silesii to czeska spółka. I co do tego nie mam większych wątpliwości. Problem pojawił się dalej. Najpierw usłyszeliśmy, że to druga po Cez co do wielkości czeska firma energetyczna. Z informacji uzyskanych u radcy handlowego ambasady Czech w Polsce dowiedzieliśmy się, że drugi gracz tamtejszego rynku to E.ON. Ten „nie potwierdził, nie zaprzeczył”.

Wieczorem jednak dostaliśmy dementi – to na pewno nie oni. Z nieoficjalnych informacji wynikało, że partner PGS to spółka powiązana z elektrownią Detmarovice. Tyle że ta jest w grupie Cez. A Cez zapewnił w środę w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że w żaden sposób nie jest związany z kupnem kopalni Silesia – nie był i nie jest nią zainteresowany.

Wracamy więc do punktu wyjścia. Po tajemniczych Szkotach, Szwajcarach zajmujących się nieruchomościami, pojawiają się Czesi. Chciałabym wierzyć, że inwestorem-widmo kierują jednak szlachetne pobudki, a nie jest to kolejna próba wyprowadzenia w pole ani górników – od kilku lat walczących o nie zamykanie swojej kopalni, która wymaga wielomilionowych inwestycji – ani polskiej opinii publicznej.

Gdy za pierwszym razem Silesię chciała kupić szkocka Gibson Group z kapitałem zakładowym 100 franków szwajcarskich, sprzedająca zakład Kompania Węglowa uspokajała – inwestor jest wiarygodny. Dziś potwierdza, że partner pracowniczego Przedsiębiorstwa Górniczego Silesia (PGS; jedynego oferenta, który pozostał w grze o kopalnię po tym, jak wadium nie wpłaciła szwajcarska Alpha Construction) to poważna spółka energetyczna z kapitałem rzędu 2 mld zł. Ale po nazwę odsyła do KRS, gdzie...figurują tylko pracownicy.

Opinie Ekonomiczne
Janusz Jankowiak: Permanentna kampania wyborcza to gra ryzykowna dla gospodarki
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Trudno rządzić, nie mając zdania. Czy leci z nami pilot?
Opinie Ekonomiczne
Czy liderzy polityczni zapobiegną recesji w Polsce, Unii, USA?
Opinie Ekonomiczne
Prezydentura Nawrockiego będzie osłabiać giełdę i złotego, podbijać koszt długu
Opinie Ekonomiczne
Cieślak-Wróblewska: Finanse publiczne to temat tabu, którego nie możemy dłużej unikać