Kiedy 1 czerwca 2009 r. 46 – letni Gary Haigh przejmował stery w największym polskim producencie piwa, nie spodziewał się, że czeka go aż tak zimny prysznic. Ze względu na dobrą kondycję finansową, szybki rozwój oraz wielkość Kompanii Piwowarskiej nominacja na stanowisko jej dyrektora generalnego traktowana jest w koncernie SABMiller jak znaczący awans. Tymczasem w ubiegłym roku po wieloletniej hossie na polskim rynku piwa zaczęło się spowolnienie. Ze względu na podwyżkę akcyzy i kryzys Polacy ograniczyli zakupy piwa. W 2009 r. były one o jedną dziesiątą niższe niż przed rokiem.
Skutki spowolnienia nie ominęły także lidera. W roku finansowym, który zakończył się 31 maja 2010 r., Kompania Piwowarska sprzedała 14,6 mln hl piwa, o 2 proc. mniej niż rok wcześniej.
Jej przychody urosły jednak o 1,6 proc. do 4,8 mld zł. Nieco lepszy wynik był możliwy, m.in. dlatego że Gary Haigh szybko zareagował na pogorszenie się sytuacji na rynku. Część usług firma zleciła na zewnątrz. Zdecydowała się także na zamknięcie browaru w Kielcach oraz trzech centrów dystrybucyjnych. Likwidacja 190 etatów była jednak dla Kompanii kosztowna. M.in. ze względu na konieczność wypłacenia odpraw zysk netto firmy w ubiegłym roku finansowym spadł o 15 proc., do ok. 642 mln zł.
Gary Haigh jest biznesmenem – samoukiem. Na Uniwersytecie Cambridge ukończył literaturę angielską. Do SABMillera trafił pięć lat temu. Zanim został szefem Kompanii, przez cztery lata był dyrektorem generalnym do spraw importu SABMiller Europa. Wcześniej pracował w brytyjskich firmach Diageo, Procter & Gamble i Pizza Hut. Związany był także z Pepsi Cola International.
Jak sam podkreśla, lubi nieformalny styl pracy. Nie interesuje go zarządzanie zza biurka. Prowadzi video blog, gdzie można podzielić się opiniami na temat firmy. Aby spotkać się z pracownikami, urządza wyjazdowe posiedzenia zarządu. Lubi także zajrzeć do sklepów, aby sprawdzić, jak radzą sobie marki Kompanii.