Budżet na przyszły rok (oraz kolejne do momentu uchylenia procedury nadmiernego deficytu) zostanie skonstruowany przy jej uwzględnieniu, tzn. wydatki elastyczne i nowe wydatki sztywne w budżecie będą rosły nie więcej niż 1 pkt proc. ponad inflację. Według Ministerstwa Finansów taka zasada ma dać oszczędności w 2011 r. na poziomie ok. 3 mld zł, ok. 8,5 mld zł do 2012 r. i ok. 45 mld zł do 2015 r. Pozytywnie należy ocenić to, że wprowadzenie tej reguły będzie formalnym zobowiązaniem władz do ograniczenia tempa wzrostu wydatków. Jednakże trudno jest określić wymieniane przez Ministerstwo Finansów kwoty jako oszczędności. Ministerstwo podaje, że kwoty te stanowią różnicę między maksymalnym poziomem wydatków elastycznych określonych wprowadzaną regułą a poziomem wydatków, jakie byłyby osiągnięte, gdyby rosły zgodnie ze „średnim realnym tempem wzrostu w latach 2006 – 2008 (tj. przed kryzysem)”.
Po pierwsze trudno przypuszczać, aby w obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce wydatki mogły rosnąć w podobnym tempie jak w okresie boomu gospodarczego. Po drugie wydaje się, że tempo wzrostu wydatków zapisane w programie konwergencji opublikowanym w lutym uwzględniało już regułę wydatkową w przypadku wydatków budżetu centralnego. O jakich „oszczędnościach” więc mówimy? Po trzecie z pozytywną oceną tych szacunków nie należy przesadzać, gdyż zmiany nie są wystarczające do konsolidacji finansów publicznych i nie zapewnią, że Polska uniknie przekroczenia pułapu zadłużenia 55 proc. PKB (ani raczej nie zapewnią obniżenia deficytu fiskalnego do 3 proc. PKB w 2012 r.). Po czwarte w końcu – trzeba przypomnieć, że reguła wydatkowa dotyczy tylko stosunkowo małej części wydatków sektora centralnego, a te z kolei stanowią niecałe 50 proc. całości wydatków sektora finansów publicznych.
Dużo ważniejsze może być wprowadzenie reguły wydatkowej stabilizującej, która miałaby charakter antycykliczny i zakładała utrzymanie deficytu sektora fiskalnego na poziomie 1 proc. PKB w średnim okresie oraz obniżanie relacji wydatków do PKB. Czekamy na jej ogłoszenie po wakacjach.
[i]Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK[/i]