Japonię często przedstawia się jako kraj, gdzie kobiety mają decydujący głos w sprawie domowych finansów. Szczególnym upodobaniem mają jakoby darzyć rynek forex. Najnowszy raport Boston Consulting Group tego stereotypu jednak nie potwierdza.
Na całym globie kobiety podjęły w ubiegłym roku decyzje w sprawie inwestycji o łącznej wartości 20 bln USD (61,7 bln zł), co stanowi 27 proc. światowego bogactwa. Wartość inwestycji pod kontrolą płci pięknej zwiększyła się o 16 proc. w porównaniu do 2008 r. Odzwierciedla to jednak nie tyle o szybko rosnącą rolę kobiet na rynkach finansowych, ile ubiegłoroczną hossę.
W Kraju Kwitnącej Wiśni w rękach kobiet znajdowało się jednak tylko 14 proc. majątku (1,5 bln USD). Tymczasem w pozostałych krajach Azji odsetek ten wynosi średnio 29 proc. Co więcej, wartość kontrolowanego przez kobiety majątku zwiększyła się tam w porównaniu do poprzedniego roku o 29 proc. (może to wskazywać na ponadprzeciętne zdolności inwestycyjne Azjatek, albo na wyższe niż gdzie indziej zwyżki na tamtejszych rynkach). Tymczasem w Japonii wzrost ten sięgnął zaledwie 2 proc.
Bezkonkurencyjna pod względem aktywności inwestycyjnej pań jest Ameryka Północna. Pod ich kontrolą znajduje się tam 33 proc. majątku, czyli 9 bln USD. Kwota ta zwiększyła się w porównaniu do 2008 r. o 17 proc.
Finansowa emancypacja kobiet jest też stosunkowo daleko posunięta w Australii i Nowej Zelandii, gdzie płeć piękna zarządza 31 proc. majątku.