[b][link=http://www.rp.pl/artykul/522884.html]Rostowski okazał się ignorantem[/link]. Wywiad z Martą Gajęcką, wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego[/b]
W opinii Gajęckiej, minister Rostowski nie tylko nie bronił ważnego dla kraju stanowiska, ale właściwie oddał je z rozmachem Słoweńcom przed upływem sześcioletniej kadencji, tym samym powodując, że Polska w najlepszym układzie dopiero za 15 lat będzie mogła wystawić kandydata na wiceprezesa EBI.
- Takie nierozsądne działanie ministra może nas pozbawić tanich kredytów z EBI - tłumaczy osoba zbliżona do resortu finansów. - Gajęcka podpisała niedawno kredyt dla Polski na 2 mld euro z przeznaczeniem na zwiększenie wykorzystania środków unijnych z czego dostaliśmy dotąd tylko 0,6 mld euro. Pozostałej transzy możemy nie dostać, bo zabraknie osoby, która tego dopilnuje. Stanowisko Ministerstwa Finansów jest niezrozumiałe także dla Krzysztofa Rybińskiego, prof. SGH. - Na wszystkich szczeblach biurokracji unijnej toczy się brutalna walka o to, kto więcej swoich ludzi umieści na ważnych stanowiskach - wyjaśnia ekonomista. - Potem ci urzędnicy pilnują interesów swojego kraju. W przypadku EBI stanowisko wiceprezesa piastowane przez Polkę była dla nas bardzo ważne, bo EBI pełni ważną rolę w finansowaniu projektów infrastrukturalnych. Chyba że za to ustępstwo uzyskaliśmy coś w zamian od Słowenii, ale nic publicznie na ten temat nie wiadomo - dodaje.
Z kolei ekspert BCC Mirosław Barszcz uważa, że - niestety - głównym aspektem tej sprawy są kwestie personalno-polityczne. - Marta Gajęcka była przecież wiceministrem finansów za czasów poprzedniego rządu, Jacek Rostowski dał się z kolei poznać jako jeden z najbardziej zagorzałych przeciwników politycznych swoich poprzedników – przypomina ekspert. - Rozgrzane do granic rozsądku emocje polityczne nie sprzyjają podejmowaniu racjonalnych decyzji. Nie chcę rozstrzygać, kto ma rację w tym sporze, pewnie nigdy się nie dowiemy, jak to było z tymi uzgodnieniami ze Słoweńcami. Tak czy inaczej, cała sytuacja nie powinna się była zdarzyć.
Barszcz uważa, że Rostowski nie powinien był ignorować wiceprezes EBI, a jeżeli uznał, że z jakichś względów powinna jednak odejść z EBI, powinien był z nią szczerze porozmawiać. - Z drugiej strony Gajęcka sama przecież podjęła decyzję o odejściu z EBI, nie powinna więc wypłakiwać swoich żalów publicznie - zauważa ekspert BCC. - Takie zachowanie nie przynosi przecież Polsce korzyści, wręcz przeciwnie - sprawia wrażenie, że jesteśmy jeszcze bardziej niepoważni niż to jest w rzeczywistości.