- Często bywa tak, że specjalista od marketingu myśli: nie mam pomysłu na promowanie marki, zatrudnię kogoś znanego do reklamy - ostrzegał na konferencji o skutecznym wykorzystaniu celebrytów w reklamach zorganizowanej przez dom mediowy ZenithOptimedia Group Polska Roman Jędrkowiak, były wieloletni szef marketingu Banku Śląskiego ING.
Jędrkowiak odpowiadał m.in. za kampanie reklamowe banku z Markiem Kondratem (który według rankingu "Forbesa" jest najcenniejszym polskim celebrytą - jego udział w reklamie "Forbes" wycenia na 912,5 tys. zł). Jego zdaniem na rynku jest bardzo dużo złych reklam z celebrytami.
- Jeśli szef marketingu nie ma długoterminowej strategii i pomysłu na to, jak taką osobę wykorzystać w reklamie, lepiej nie korzystać z niej w ogóle. Bo to oznacza i koszty i ryzyko w sytuacji, gdy np. celebryta zostanie gdzieś niekorzystnie opisany - argumentował.
Podobnie uważa Michał Dolny, szef marketingu spółki Netia, która od ponad dwóch lat emituje reklamy z udziałem Tomasza Kota. - Bardzo często marketerzy popełniają błędy przy doborze takiej osoby. Taki wybór to bywa widzimisię kogoś z zarządu lub po prostu stawia się na bardzo medialną osobę - mówi.
Jak przestrzega Robert Kozyra, były wieloletni prezes i redaktor naczelny Radia Zet, za którego kadencji Radio Zet promowane było m.in. wizerunkiem Madonny i Robbiego Williamsa, firmy powinny bardzo dobrze przemyśleć, jaka twarz zostanie wizytówką ich kampanii. - Taka osoba będzie miała większy wpływ na to, jak firma jest postrzegana bardziej niż każda inna kampania bez celebryty - uważa.