Carlsberg Polska zwiększa sprzedaż

Jacek Pastuszka stery w Carlsbergu przejął w trudnym dla browarów momencie. Udowodnił, że kryzys mu niestraszny

Publikacja: 03.02.2011 04:18

Szef Carlsberga nie lubi obietnic bez pokrycia

Szef Carlsberga nie lubi obietnic bez pokrycia

Foto: Forum

W styczniu minęły dwa lata, od kiedy stanął na czele trzeciego producenta piwa w Polsce. Branża zaczęła zdawać sobie wówczas sprawę, że tłuste lata powoli odchodzą w przeszłość. Efekt nasycenia rynku nałożył się na podwyżkę akcyzy, która weszła w życie na początku 2009 r. Od tamtej pory popyt na piwo systematycznie się kurczy. Szacuje się, że w ubiegłym roku był o niemal 1 proc. mniejszy niż w 2009 r.

Tymczasem firma Jacka Pastuszki idzie jak burza. W 2010 roku Carlsberg zanotował wzrost sprzedaży na poziomie dwucyfrowym. Jego udziały pod względem wielkości sprzedaży przekroczyły 15 proc. – Naszą ambicją było zdobycie udziałów na poziomie 14 proc. – przypomina Jacek Pastuszka.

Niechęć do pochopnych prognoz to jeden z jego znaków rozpoznawczych. Współpracownicy Pastuszki przyznają, że nie lubi składać obietnic, jeżeli wie, że istnieje jakiekolwiek ryzyko, że nie może ich spełnić.

Przez pierwszy rok kierowania Carlsbergiem nie komentował tego, co się dzieje w firmie i na rynku. Poświęcił go na poprawienie kondycji finansowej spółki. W ten sposób chciał przygotować ją na działanie w trudnych warunkach rynkowych.

Swój sukces Carlsberg zawdzięcza także konsekwencji prezesa. Od trzech lat w sezonie firma oferuje markę Harnaś po 1,99 zł za pół litra. Dodatkowo wzmacnia jej wizerunek, rozdając piwo. Carlsbergowi pomaga także otwartość na nowe trendy. W ubiegłym roku firma wprowadziła na rynek krajowy niepasteryzowanego kasztelana. Wykorzystała w ten sposób rosnącą popularność tego typu piw w Polsce.

Pastuszka przyznaje, że lubi obserwować to, jak zmienia się branża piwna. Często odwiedza sklepy, aby na bieżąco sprawdzać, co się dzieje nie tylko z markami Carlsberga.

Jacek Pastuszka nie wierzy, że popyt na piwo w Polsce znowu zacznie szybko iść w górę. – Rynek wydaje się nasycony – tłumaczy. Zapowiada, że w tym roku Carlsberg chciałby utrzymać udziały na poziomie 15 proc.

Doświadczenie w branży dóbr szybkozbywalnych, czyli FMCG, zdobył, pracując w firmie Procter & Gamble, do której należą m.in. marki Pampers czy Oral-B. Związał się z nią w 1991 r. po ukończeniu Wydziału Handlu Zagranicznego Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Pracował także w Danone Polska, spółce produkującej m.in. przetwory mleczne. Pełnił tam funkcję dyrektora handlowego.

Tuż przed objęciem sterów w Carlsbergu był prezesem czołowej firmy ubezpieczeniowej w Polsce – Amplico AIG Life.

Szef Carlsberga lubi chodzić po górach. Jest żonaty, ma dwoje dzieci.

W styczniu minęły dwa lata, od kiedy stanął na czele trzeciego producenta piwa w Polsce. Branża zaczęła zdawać sobie wówczas sprawę, że tłuste lata powoli odchodzą w przeszłość. Efekt nasycenia rynku nałożył się na podwyżkę akcyzy, która weszła w życie na początku 2009 r. Od tamtej pory popyt na piwo systematycznie się kurczy. Szacuje się, że w ubiegłym roku był o niemal 1 proc. mniejszy niż w 2009 r.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację