To jest jednak tylko jedna strona medalu. Z drugiej bowiem strony bowiem brak przekonania co do stabilności ożywienia gospodarczego sprawia, że wiele banków centralnych dość ostrożnie podnosi stopy procentowe. W efekcie okazuje się, że w zestawieniu z bieżącą inflacją stopy procentowe wyglądają mało zachęcająco. W takich okolicznościach przyrody pojawia się naturalne pytanie o to co może być skuteczną obroną przed inflacją? Konwencjonalna mądrość rynkowa wskazuje w takich przypadkach na złoto i inne surowce. Ale czy w dzisiejszych warunkach te tradycyjne antyinflacyjne aktywa rzeczywiście będą mocną linią obrony przeciw rosnącym cenom?
Aby przynajmniej spróbować odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie spójrzmy na to co działo się na rynkach finansowych w ciągu ostatnich kilku lat. Patrząc na wykresy cen złota i niektórych innych „antyinflacyjnych aktywów" łatwo zauważyć, że okres największych wzrostu ich cen przypadł na czas najbardziej intensywnego ilościowego poluzowywania amerykańskiej polityki pieniężnej. Zależność ta wynikać mogła z dwóch powodów. Najprościej rzecz ujmując, bezprecedensowe w swej skali poluzowanie polityki pieniężnej mogło spowodować wzrost oczekiwań na znaczy wzrost inflacji, ucieczkę w antyinflacyjne instrumenty i w konsekwencji wzrost ich cen. Lecz możliwe jest też inne wytłumaczenie - płynnościowe. Mianowicie, polityka łatwego pieniądza już od dłuższego czasu posądzana jest o to, że powoduje inflację po stronie cen aktywów. Możliwe jest więc, że również wzrost cen surowców może być w znacznym stopniu odzwierciedleniem właśnie polityki taniego i łatwo dostępnego pieniądza. A to w jakim stopniu „inflacja cen aktywów" kształtowała i kształtuje surowcową drożyznę determinować może to w jakim stopniu aktywa te stanowić będą w przyszłości efektywną obronę przed inflacją. Jeśli bowiem obserwowane obecnie wysokie ceny surowców to efekt parkowania na tym rynku globalnych nadwyżek płynności to w przyszłości, gdy inflacja spowoduje ostrzejsze przejście głównych globalnych banków centralnych w stronę restrykcyjnej polityki pieniężnej (w konsekwencji zmniejszającej poziom globalnej nadpłynności), to stopa zwrotu z surowcowych inwestycji może być, delikatnie rzecz ujmując, dość wątpliwa.
Oczywiście, twardych dowodów brak co oznacza, ze powyższe dywagacje to jedynie luźne wnioski okraszone duża ilością przypuszczeń. Jednak kryzys z którym mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich kilku lat zanegował już tyle konwencjonalnych mądrości, że nie byłoby specjalnie zaskakujące gdyby podważył również powszechne przekonanie o antyinflacyjnych wartościach inwestycji w złoto czy inne surowce.
Marcin Mróz
główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska SA