My wszyscy odczuwamy bardzo wysokie ceny surowców. Nawet jeśli przyjąć, że te wysokie ceny są nie do utrzymania, to rzeczą niekorzystną dla gospodarki jest sama zmienność tych cen. My wszyscy za to płacimy.
Zmienia się też geograficzna struktura inwestycji.
Nie widzimy najmniejszych obaw o pieniądze polskich deponentów złożone w naszych bankach
Jeżeli nie można znaleźć wysokiej rentowności inwestycji w krajach dotychczas uważanych za najbezpieczniejsze, to poszukuje się alternatywnych inwestycji. A to na przykład Brazylia czy cała Ameryka Łacińska, która jest zalana kapitałem zagranicznym. W związku z tym waluty idą w górę, cierpi na tym gospodarka.
Polska?
Polsce może grozić napływ kapitału. Zresztą, to już ma miejsce, tylko ten napływ nie przyczynia się do umocnienia złotego. To jest dla nas korzystne, choć w tych dniach, gdy złoty znacząco osłabił się wobec euro, widać, że nie zawsze można mówić o tych korzyściach. Nie zmienia to faktu, że Polska jest odbiorcą kapitału, o czym świadczy fakt, że Polska jeszcze nigdy nie miała tak wysokich rezerw walutowych, sięgających ponad 20 proc. produktu krajowego brutto. One byłyby jeszcze większe, gdyby nie to, że od pewnego czasu minister finansów sprzedaje euro otrzymywane z Unii Europejskiej na rynku, a nie w Narodowym Banku Polskim.