Tak jest z przywilejami emerytalnymi, wiekiem emerytalnym, zmienianiem systemu ubezpieczeniowego i podatkowego rolników. Ale tak długo dopóki zagrożenia dla gospodarki Polski i Europy wydawały się dalekie i płytkie, tak długo rząd z nimi zwlekał. Dobrze, że teraz padły. Teraz tylko ważne jest, czy zostaną tylko zapowiedziami, czy rzeczywistymi zmianami. Bo część z nich mogła (i była zresztą) zapowiadana w poprzednim programie poprzedniego rządu, jak choćby dbałość o stanowienie prawa, czy zmniejszenie obciążeń biurokratycznych jakie ponoszą firmy . Postulat podniesienia wieku emerytalnego był już tyle razy podnoszony, że zapewne wbił się w potoczną świadomość społeczną. Premier zapowiedział tez podniesienie składki rentowej o 2 pkt proc. płaconej przez pracodawców. Przyznał, że poprzednie działania (także jego rządu) wynikały z optymistycznej perspektywy koniunktury. Teraz jej brakuje. Dobrze, że Donald Tusk zapowiada, iż rząd nie będzie ciął na ślepo, ani nie zasklepi się w rozwiązaniach, które mają w sobie „gorset trwałości". Bo to mam nadzieję oznacza, że za przykładem podniesienia „becikowego" dla rodzin , które mają troje i więcej dzieci oraz wprowadzenia kryterium dochodowego przy przyznawaniu ulg rodzinnych, spodziewać się możemy zmian w systemie pomocy dla rodzin.
Tak jak cztery lata temu premier zapowiadał zmianę jakościową polityki gospodarczej ( w tym bajkę o podatku liniowym), tak tym razem była to bardziej próba ucieczki przed kryzysem niż spójna koncepcja rozwojowa. Ciekawe czy po to by zacząć działać będziemy musieli zanurzyć się w recesji, czy wystarczy tylko spowolnienie. Miejmy nadzieje, że wystarczy obecne szusowanie.