Biorą się one oczywiście z utrzymujących się obaw związanych z problemami strefy euro, które bezpośrednio przekładają się na sytuację w Polsce. O tym, że będzie gorzej, jest przekonany już co trzeci przedsiębiorca. Że będzie lepiej – nieomal co dziesiąty. Tylko siąść i płakać.
Ale z tego samego badania wynika, że od dwóch kwartałów zdecydowanie rośnie liczba tych przedstawicieli small businessu, którzy sądzą, że sytuacja zarówno ich firm, jak i kraju nie zmieni się, a to, uwzględniając obecne realia, nieomal eksplozja optymizmu. Mimo niepokoju właściciele nie blokują inwestycji, ba, ma je zamiar realizować w IV kwartale ponad połowa małych i średnich przedsiębiorstw, a ich generalna skłonność do zakupów spadła symbolicznie.
Wygląda na to, że nie lekceważą zagrożenia, ale i nie wpadają w panikę. Widać, że przedsiębiorcy myślą racjonalnie, a jednocześnie są znacznie lepiej przygotowani do gospodarczej dekoniunktury niż podczas poprzedniego kryzysu.
Wzrósł także październikowy wskaźnik PMI pokazujący gospodarcze perspektywy z punktu widzenia dużych firm, podobnie jak produkcja przemysłowa. Ta, mimo rosnącej niepewności, pnie się w górę już 27. miesiąc z rzędu. Wszystko wskazuje na to, że krajowa sprzedaż detaliczna, która jest jednym z motorów wzrostu, w ostatnim miesiącu także kontynuowała marsz w górę. Jeśli wierzyć przewidywaniom ekonomistów, ma być wyższa nawet o 10 proc. rok do roku.
A przecież przed nami okres przedświąteczny, kiedy z natury chętniej sięgamy do portfeli... Jeśli rząd naprawdę weźmie się za reformy i zajmie się ograniczaniem długu publicznego, Polska w nie za długiej perspektywie powinna także zyskać w oczach inwestorów i międzynarodowych instytucji finansowych.