Co prawda, ostateczny pomysł na zmianę waloryzacji gabinet Donalda Tuska zatwierdzi w przyszłym tygodniu, ale już teraz wiadomo, że od marca wszystkie emerytury i renty (także rolnicze i służb mundurowych) zostaną podniesione o 71 zł.
To ważna wiadomość dla ponad 9 mln osób. Dla połowy z nich oznacza to więcej pieniędzy, niż gdyby zachowano dotychczasową metodę waloryzacji. Dla pozostałych mniej. Oszczędności dla wszystkich zaczną się za rok, bo rząd chce co prawda wrócić do procentowej waloryzacji świadczeń, ale zamierza podnosić je tylko o tyle, o ile rosną koszty utrzymania, a dokładniej ceny czyli o inflację.
Wiemy też, że udało się nam uciec spod gilotyny 55 proc. PKB. Gilotyny, bo jeśli dług przekroczy tę granicę, to czekałyby nas wyższe podatki.
Poziomowi zadłużenia pomogły wspólne działania resortu finansów i Narodowego Banku Polskiego. Ministerstwo odkupiło w grudniu za kilka miliardów złotych obligacje, a NBP i BGK nawet w piątek interweniowały i podbiły kurs złotego. Nie wystarczyła czwartkowa interwencja, potrzebna była kolejna. I narodowa waluta skończyła rok mocniejsza niż kilka tygodni wcześniej.
Ale problem nadmiernego zadłużenia nie zniknął. Długi niestety trzeba spłacać, a nie dbać, by księgowo nie rosły. A jeśli nas nie stać na spłatę, to przynajmniej warto trzymać w ryzach kolejne wydatki.