Rada Polityki Pieniężnej zastanowi się nad podniesieniem stóp procentowych w maju – powiedział na konferencji po zakończonym w środę powiedzeniu RPP?szef banku centralnego Marek Belka. Zdaniem ekonomistów taka pojedyncza decyzja nie powinna mieć istotnego znaczenia dla kieszeni konsumentów i ich rodzin. Znacznie poważniejsze efekty będzie mieć dla Kowalskiego spowolnienie, jakiego wszyscy spodziewają się w tym i w przyszłym roku (widać je będzie m.in. na rynku pracy i w wynagrodzeniach).
Trudny kwartał
– Gospodarka najwolniej może się rozwijać w II kwartale przyszłego roku, gdy skończone zostaną inwestycje infrastrukturalne, a firmy wciąż nie zwiększą inwestycji – prognozuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE. Zwraca uwagę, że firmy w zeszłym roku głównie odnawiały park maszynowy, a nie decydowały się na inwestycje zwiększające moce produkcyjne.
A Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ, przypomina, że większość efektu podwyższonej bieżącej inflacji wynika z czynników podażowych i regulacyjnych lub jest „importowana" z zagranicy, a inflacja bazowa netto kształtuje się w okolicach celu inflacyjnego NBP. – Próba ograniczenia do 2,5 proc. wskaźnika CPI w krótkim czasie wymagałaby silnego (poniżej 1 proc.) obniżenia inflacji bazowej netto, co wymagałoby znacznego ograniczenia popytu krajowego – tłumaczy ekonomista.
Niewielkie znaczenie dla kredytów
– Jeśli Rada zdecyduje się na podniesienie stóp procentowych w maju, to będzie to jednorazowy wzrost o 25 pkt proc., a nie początek cyklu – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku. Jego zdaniem nawet jeśli wzrośnie WIBOR, to znaczenie dla kredytów osób indywidualnych będzie niewielkie. – Większość kredytów hipotecznych była udzielona w walutach obcych.
Dla kieszeni kredytobiorców znaczenie mógłby mieć cykl zmian stóp procentowych. Ich podwyższenie skutkowałoby wyraźnym wzmocnieniem złotego, a to miałoby wpływ na wysokość kredytów udzielonych w obcych walutach.