Systemy kontroli dostępu w firmach

Systemy kontroli dostępu | Wersja podstawowa dla małej firmy kosztuje około 5 tys. zł. Za wyposażenie jednego przejścia w bardziej zaawansowany czujnik biometryczny trzeba zapłacić mniej więcej 15 tys. zł

Publikacja: 14.06.2012 01:07

Są już w Polsce drzwi chronione biometrycznie, przez które może przejść tylko osoba o tęczówce oka czy liniach papilarnych zapisanych w systemie kontroli dostępu. Ale w wielu firmach nie ma nawet zwykłych zamków szyfrowych otwieranych przez wprowadzenie kilku cyfr kodu. Kontrolą dostępu zajmuje się w nich mniej lub bardziej znudzony portier.

– Kto wie, czy nie lepiej czasem polegać na doświadczonych portierach niż zamkach szyfrowych. Każdy, kto zna kod, a przecież można go zdobyć w różny sposób, bez problemu dostanie się, gdzie chce – podkreśla Arkadiusz Beck, właściciel kieleckiej firmy COM-LM specjalizującej się w zabezpieczeniach technicznych budynków i pomieszczeń.

Systemy kontroli dostępu z prawdziwego zdarzenia umożliwiają identyfikację osób znajdujących się w budynku oraz ich uprawnień do przebywania w określonych pomieszczeniach czy działach. I to z uwzględnieniem czasu obowiązywania owych uprawnień, czyli w ustalonych dniach i porach doby (na ogół tylko w godzinach pracy). Dane o przemieszczaniu się są archiwizowane. Nawet po paru dniach czy tygodniach można więc sprawdzić, gdzie każdy pracownik przebywał danego dnia o określonej godzinie.

System dający tak szerokie możliwości kontrolowania ruchu w siedzibie firmy to z pewnością bardzo celowa inwestycja z punktu widzenia tych szefów, którzy wyznają zasadę, że pracowników należy ściśle nadzorować. Ale przynosi także szerzej pojęte korzyści.

– Nowoczesna kontrola dostępu pozwala zracjonalizować zarządzanie zespołami ludzkimi, sprzyja podnoszeniu wydajności pracy i przynosi wymierne oszczędności w postaci np. mniejszych wydatków na ochronę – przekonuje Arkadiusz Beck.

Serwery pod specjalnym nadzorem

Projekt systemu kontroli dostępu w znacznym stopniu zależy od organizacji firmy. Niekiedy jego zainstalowanie wymaga wcześniejszych zmian w tym zakresie. Jeśli w przedsiębiorstwie panuje strukturalny chaos, inwestowanie w zaawansowane systemy mija się z celem.

Niewielkie znaczenie ma natomiast wielkość firmy. Niekiedy nowoczesny system jest niezbędny w przedsiębiorstwie zatrudniającym kilka czy kilkanaście osób.

Oczywiście trzeba rozstrzygnąć, jakie pomieszczenia i w jaki sposób mają być chronione. Zabezpieczenia przed niepowołanymi osobami wymagają przede wszystkim serwerownie, kancelarie i inne miejsca, gdzie przechowuje się, na nośnikach elektronicznych lub w formie papierowej, ważne informacje, np. dane osobowe. Szczególnej ochrony wymagają magazyny i pomieszczenia, w których znajdują się cenne produkty i urządzenia należące do firmy, a także rzeczy osobiste, np. pracowników. Pod kontrolą muszą być również pomieszczenia ochrony.

W każdym przypadku obowiązuje zasada, że relacja między jakością, kosztami zabezpieczeń a wartością chronionych dóbr powinna być racjonalna.

W niektórych instytucjach i firmach kontrola dostępu jest wymagana m.in. przez przepisy o przechowywaniu wartości pieniężnych. Dotyczy to przede wszystkim banków i innych instytucji finansowych oraz przedsiębiorstw z tzw. listy wojewody szczególnie ważnych dla interesów państwa; do grupy tej należą też  prywatne firmy pracujące na przykład dla wojska.

Nie wszyscy doceniają ryzyko

Wielu przedsiębiorców z różnych branż nie inwestuje jednak w zabezpieczenia techniczne swoich obiektów, godząc się na ryzyko strat. Ze względów oszczędnościowych postępują tak również instytucje publiczne, np. znaczna część urzędów gmin. Przypadkowe osoby mogą tam wejść do pokojów z dokumentami zawierającymi ważne informacje dotyczące tysięcy osób.

Inwestowanie w zabezpieczenia techniczne w dużym stopniu zależy od kondycji finansowej przedsiębiorstw. Wiele z nich ogranicza wydatki na ten cel, uznając, że nie są one niezbędne.

– W naszym regionie obserwujemy raczej wzrost zainteresowania systemami kontroli dostępu i alarmowymi. Wynika to chyba z oceny, że w razie załamania gospodarczego bezpieczeństwo przedsiębiorstwa i jego majątek mogą być bardziej zagrożone niż obecnie – uważa Marcin Pojmaj, współwłaściciel firmy Altest w Lublinie.

Niebezpieczna fuszerka

Na rynku działają tysiące firm oferujących systemy kontroli dostępu, ale rzeczywiście liczących się jest 50 – 70. Są to głównie niewielkie krajowe przedsiębiorstwa rodzinne lub małe spółki zajmujące się z reguły także zakładaniem systemów alarmowych i telewizji przemysłowej. Znaleźć je można w każdym województwie. Działają najczęściej na terenie całego kraju.

Sporo jest jednak firm przypadkowych, których właścicielom brakuje wiedzy i doświadczenia. Dla niektórych instalowanie systemów zabezpieczeń to zajęcie dodatkowe, obliczone na możliwie szybki zarobek.

Przykładem niefachowej roboty mogą być drzwi przeciwpożarowe, które nie spełnią swojego zadania, ponieważ przewiercono je, zakładając zamki, zamiast zainstalować specjalny zamek elektromagnetyczny. Albo drzwi chronione, które można zablokować krzesłem, nie powodując zaalarmowania ochrony.

Bardzo często podobne wady wychodzą na jaw dopiero wtedy, gdy dojdzie do szkody. Jedynie w przypadku telewizji dozorowej fuszerka jest widoczna od razu, gdy obraz jest niewyraźny.

Wybór musi być staranny, bo chodzi nie tylko o właściwe działanie systemu, ale nierzadko także o bezpieczeństwo ludzi. Może się np. zdarzyć, że źle zaprojektowana i wykonana instalacja utrudni ewakuację pracowników w razie pożaru czy innego zagrożenia.

Kamera na kasę

Naturalnym uzupełnieniem  systemu kontroli dostępu jest telewizja. Kamery skierowane na chronione przejścia umożliwiają weryfikację osób, które się tam znajdą. W zaawansowanych systemach, gdy ktoś przechodzi, używając karty dostępu, na pulpicie pracownika ochrony wyświetla się jego zdjęcie, które można porównać z obrazem z monitora.

Telewizja służy też do obserwowania klientów w sklepach czy na stacjach benzynowych. Na stacjach jedna z kamer często skierowana jest bezpośrednio na kasę; chodzi nie tylko o kontrolowanie pracowników, ale też o pomoc w wyjaśnieniu ewentualnych konfliktów z klientami.

W sklepach można kupić wiele elementów służących do budowy systemów technicznych zabezpieczeń. Można je czasem znaleźć nawet w hipermarketach.

– Zachęca to niektórych właścicieli przedsiębiorstw do kupowania urządzeń na własną rękę i instalowania ich siłami zakładowych elektryków czy ślusarzy. Takie eksperymenty wiążą się z dużym ryzykiem  niepowodzenia – przestrzega Marcin Pojmaj.

Lepiej zdać się na fachową firmę instalacyjną, która zaprojektuje system i zaproponuje optymalne urządzenia. Są one teraz tańsze niż przed kilkunastu laty m.in. z powodu ogromnej podaży produktów z importu.

Z zagranicy sprowadza się niemal wszystkie urządzenia telewizyjne (poza kablami) i w skali całego rynku ok. 80 proc. elementów systemów kontroli dostępu. Niemal wszystkie karty i breloki do otwierania importowane są z Dalekiego Wschodu. Ale w klasie systemów dostępu średniej wielkości (do ok. 60 przejść) dobrą markę i wielkie doświadczenie mają też polscy producenci, np. firma Roger.

Ważne przy wyborze firmy instalującej system

- Warto sprawdzić, czy właściciel firmy ma koncesję  na zakładanie systemów alarmowych wydaną przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a pracownicy – licencje na wykonywanie takich prac (wydają je komendy wojewódzkie policji). Upewnimy się w ten sposób, że nie mamy do czynienia z firmą krzakiem. Unikniemy poza tym kłopotów w razie szkody.

- Prywatny przedsiębiorca nie ma wprawdzie obowiązku korzystania z usług koncesjonowanej firmy, ale jeśli dojdzie do szkody związanej choćby pośrednio z działaniem zabezpieczeń technicznych, ubezpieczyciel może skutecznie uchylić się od wypłaty odszkodowania. Zresztą przy podpisywaniu umowy towarzystwa zwykle zastrzegają, że zabezpieczenia muszą być instalowane przez wykonawcę z koncesją.

- Warto też sprawdzić, czy pracownicy mają formalnie potwierdzone uprawnienia zawodowe do projektowania i wykonywania instalacji w swoich specjalnościach. W branży zabezpieczeń certyfikaty wydaje między innymi Zakład Rozwoju Technicznej Ochrony Mienia TECHOM.

- Jak zwykle ogromne znaczenie mają rekomendacje i opinie dotychczasowych klientów. Tą drogą można trafić na firmy małe, nawet jednoosobowe, gwarantujące wysoki standard usług.

Od wersji standardowej do systemu telewizyjnego IP

- Cena wyposażenia jednego przejścia w system kontroli dostępu, z projektem i instalacją, wynosi od kilkuset złotych do 3 tys., a nawet 5 tys. zł.

- Mała firma za system dostępu zapłaci od około 5 tys. zł w wersji podstawowej do 15 – 20 tys. zł w bardziej rozbudowanej.

- Najtańsze przejście z czujnikiem biometrycznym to wydatek ok. 4 tys. zł. Taki czujnik mierzy linie papilarne tylko w czterech punktach. Istnieje więc realna możliwość, że drzwi otworzy niepowołana osoba. Przejście z pomiarem w kilkunastu punktach kosztuje około 15 tys. zł, ale wtedy prawdopodobieństwo otwarcia w wyniku przypadkowego podobieństwa linii papilarnych wynosi tylko 1 do 10 000.

- Telewizję dozorową, oferowaną przeważnie w pakiecie z czterema kamerami, z zasilaniem i urządzeniem do archiwizowania obrazu przez dwa tygodnie, można mieć już za niewiele ponad 2 tys. zł. Zwykle jednak nawet niewielkie przedsiębiorstwo potrzebuje więcej kamer, np. ośmiu lub dwunastu.

- Wielkim zainteresowaniem cieszą się ostatnio systemy telewizyjne IP. Umożliwiają one między innymi zdalne nadzorowanie poprzez sieć oddziałów firmy w innych miejscowościach. Kosztują dwukrotnie więcej niż telewizja standardowa.

Są już w Polsce drzwi chronione biometrycznie, przez które może przejść tylko osoba o tęczówce oka czy liniach papilarnych zapisanych w systemie kontroli dostępu. Ale w wielu firmach nie ma nawet zwykłych zamków szyfrowych otwieranych przez wprowadzenie kilku cyfr kodu. Kontrolą dostępu zajmuje się w nich mniej lub bardziej znudzony portier.

– Kto wie, czy nie lepiej czasem polegać na doświadczonych portierach niż zamkach szyfrowych. Każdy, kto zna kod, a przecież można go zdobyć w różny sposób, bez problemu dostanie się, gdzie chce – podkreśla Arkadiusz Beck, właściciel kieleckiej firmy COM-LM specjalizującej się w zabezpieczeniach technicznych budynków i pomieszczeń.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację