Jak wynika z tekstu opublikowanego dzisiaj na Ekonomia24.pl korporacje z całego świata zgłaszają do organizacji ICANN coraz to nowe tzw. domeny wyższego rzędu, czyli końcówki nazw adresów internetowych. Na tym rynku już dawno nie wystarczają poczciwe .com, .pl, czy .org, ani nawet .biz, .info, czy .name. Internetowo-medialny przemysł żąda coraz to nowych domen wyższego rzędu, kojarzących się z przemysłem lotniczym (.aero), turystycznym (.travel), czy telekomunikacyjnym (.tel).

Co ciekawe, chociaż nie od wczoraj, ale od przeszło 11 lat dostępnych jest co najmniej kilkanaście domen wyższego rzędu, to jednak przeciętny internauta (a za takiego się uważam) wciąż trafia na kilka starych i dobrze znanych, jak .com, .pl, .org, .gov. Słabo przyjmują się dostępne od 2001 r. domeny .biz oraz .info wymarzone - wydawałoby się - dla biznesu i mediów. Konserwatyzm internautów (a może wydawców internetowych?) okazuje się wielki. I przecież zawsze można utworzyć serwis internetowy nie pod oddzielnym adresem, ale w jakiejś innej, dobrze znanej domenie pod dowolnie wybraną nazwą. Mimo tego domen wyższego rzędu przybywa, bo można na nich dobrze zarobić.

Rynek rejestracji domen internetowych ma się doskonale. Działające na nim firmy są zgodne, że obroty rosną, nie ma potrzeby obniżać cen (te dla przedsiębiorstw są raczej przystępne), a nawet przeciwnie - można je stopniowo podnosić. Wielkie korporacje, koncerny internetowe i medialne rejestrują domeny setkami, bo jeżeli nie przydadzą się dzisiaj, to może jutro. A taniej jest zarejestrować i utrzymywać nawet całymi latami nieużywaną domenę, niż później płacić za nią wygórowane ceny na rynku wtórnym, kiedy - jak raz! - idealnie pasuje do nowego projektu wartego miliony złotych albo dolarów.

A ponieważ biznes musi się kręcić, a pieniądz krążyć nie ma chyba nic złego, że kwitnie rynek, którego produkty są wykorzystywane w niewielkim stopniu.