Nie wszyscy wiedzą, że od prawiedziesięciu lat obok mojej głównej działalności jako prawnik sądowy prowadzę indywidualne spotkania w różnego rodzaju projektach mentoringowych. Moimi mentee, w języku ojczystym podopiecznymi, są studenci i aplikanci różnych zawodów prawniczych, którzy szukają swojej drogi w prawniczym świecie. Sam nie pochodzę z rodziny o prawniczych korzeniach, nie odziedziczyłem też po nikim kancelarii i nie miałem żadnego mentora, który prowadziłby mnie przez skomplikowany świat budowania pozycji na rynku usług prawnych. Z większością problemów musiałem sam sobie poradzić. Dzięki temu wydaje mi się, że doskonale rozumiem dużą cześć wyzwań, przed którymi stoją młodzi adepci prawa. Choć oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że przez ostatnie piętnaście lat w zawodach prawniczych w Polsce zmieniło się bardzo dużo. Od zliberalizowania dostępu do większości z nich po znaczące ustępstwa samorządów zawodowych w dopuszczalności reklamy.