Co z tym otwarciem rynku gazu

Prawo energetyczne przez 15 lat nie przybliżyło nas do wolnorynkowych reguł gry na tym rynku

Publikacja: 06.07.2012 02:22

Co z tym otwarciem rynku gazu

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Red

Komisja Europejska wszczęła pod koniec czerwca wobec Polski procedurę o naruszenie unijnego prawa za niepełne wdrożenie dyrektywy gazowej, a ściślej za niepoinformowanie KE o jej pełnym wdrożeniu. Dyrektywa miała być wdrożona do marca ubiegłego roku.

Działanie to, podobnie jak odchodzący na szczęście do lamusa pomysł pod nazwą Program Uwalniania Gazu (PUG), opracowany niedawno przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, wpisuje się w bardzo już długą historię bezskutecznych starań o liberalizację tego rynku. Od uchwalenia prawa energetycznego minęło już 15 lat. Przyniosło ono wiele kosztownych zmian, restrukturyzacji spółek i dostosowań reguł do europejskich wymogów, jednak nie przybliżyło nas do oczekiwanego celu – wprowadzenia wolnorynkowych reguł gry i zapewnienia konkurencyjności tej dziedziny gospodarki

Poważne wyzwanie

Po konferencji uzgodnieniowej na temat wspomnianego PUG Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE), ogłosił, że jest zbyt dużo rozbieżności między obecnym gazowym monopolistą a kluczowymi odbiorcami gazu, że ścieżka dojścia do wolnego rynku gazowego musi być inna.

To dobrze, że regulator bierze sprawy w swoje ręce, bo dotychczasowa dyskusja mogła nas zawieść wyłącznie na manowce. Było to, niestety, do przewidzenia, gdyż rozważano sprawy techniczne, bez wcześniejszego wypracowania strategicznych wizji. A wyzwanie jest poważne.

Unia Europejska od wielu lat – nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie – usiłuje wprowadzić reguły wspólnego rynku energetycznego. Wydaje się, że brak znaczących sukcesów na tym polu wynika przede wszystkim z abstrahowania od lokalnych uwarunkowań oraz zaszłości wynikających z historii poszczególnych państw, elementów wspólnego rynku.

W idealnym świecie o konkurencyjności lub jej braku decydować powinny warunki stworzone dla odbiorców gazu, zarówno drobnych, indywidualnych, jak i potentatów przemysłowych oraz określone reguły zachowania firm gazowych. Co jednak zrobić, jeśli na rynku działa praktycznie jedna firma, która na dodatek jest istotnym elementem gospodarki narodowej? Na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami i nie ma co liczyć, że zrobi to za nas Komisja Europejska.

Niekorzystne umowy PGNiG

Bez wątpienia jedną z przeszkód na drodze do wolnego rynku gazu w Polsce są niekorzystne zobowiązania kontraktowe PGNiG i to zarówno wobec Rosji, jak i Kataru, od którego planujemy dostawy gazu skroplonego, po cenach uzasadnionych politycznie, ale niestety nie ekonomicznie.

Drugim istotnym ograniczeniem jest stan rozwoju i sposób wykorzystania infrastruktury przesyłowej, dystrybucyjnej i magazynowej.

Te problemy trzeba rozwiązać i zdecydowanie przeciąć dzisiejszy gordyjski węzeł niemożności. Nie da się ich rozwiązać na poziomie URE i PGNiG. Strategiczne decyzje musi podjąć ktoś, kto jest władny, by takie decyzje podejmować, czyli rząd i parlament.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że program uwalniania gazu został przekazany na poziom techniczny bez odpowiednich podstaw. Oferta dyskusji przedstawiona przez PGNiG była być może zachętą do intelektualnego starcia wizji przyszłego rynku i mechanizmów dojścia do niego, ale nie rozwiązywała żadnego problemu, mogła jedynie wygenerować nowe.

Musimy odpowiedzieć na pytanie, jak poprawić standardy obsługi odbiorców gazu i nie narazić ich na szok cenowy związany z uwolnieniem cen

Trudno się dziwić, każdy uczestnik ma inne interesy, a różnice są trudne do pogodzenia. Propozycja PGNiG nie zawierała rozwiązań mogących wpłynąć na zmianę struktury rynku gazu i powstanie konkurencji.

Przewagi monopolistyczne PGNiG w stosunku do nowych podmiotów, których Program Uwalniania Gazu w żaden sposób nie rozwiązywał, wynikają m.in. z trzech kluczowych kwestii:

-  obecnej dominacji PGNiG na mocy przesyłowej na interkonektorach z Unią Europejską i w konsekwencji możliwości dostępu do tańszego gazu z Zachodu,

-  posiadania jedynych w Polsce magazynów gazu w swoich strukturach,

-  umów długoterminowych z istniejącymi klientami, a przez to ograniczania strony popytowej dla ewentualnych nowych graczy.

Co powinien zrobić rząd

Bez przyjrzenia się tym kwestiom na poziomie strategicznym, bez zastosowania radykalnych rozwiązań na skalę likwidacji KDT (kontraktów długoterminowych – red.), nie będzie możliwe efektywne rozwiązanie wyzwań tworzenia otwartego rynku gazowego.

Musimy sobie także odpowiedzieć na pytanie, jak poprawić standardy obsługi odbiorców gazu i nie narazić ich na szok cenowy związany z uwolnieniem cen spod kontroli URE. Rząd powinien pilnie opracować scenariusze strategiczne dla sektora uwzględniające tak uwarunkowania europejskie, jak i ograniczenia i ciężary importu gazu na rynek polski, pamiętając, że należy przy tym zadbać o właściwą ochronę polskich podmiotów na otwartym, europejskim rynku.

Program uwolnienia polskiego rynku gazu powinien wrócić do rządu, który musi ustalić strategiczne ramy dla szczegółowych rozwiązań. Zadanie jest pilne, bo czas potrzebny na tak poważną operację szybko ucieka.

W kluczowym momencie przemian nieodzowne jest wzmocnienie roli regulatora,

by ten – podobnie jak to miało miejsce na rynku telekomunikacyjnym – miał narzędzia, by przymusić opornych do zmian, które w konsekwencji będą korzystne dla wszystkich uczestników rynku.

—Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Autor jest ekspertem rynku paliw i gazu, był prezesem Polskiej Izby Paliw Płynnych

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację