Komisja Europejska wszczęła pod koniec czerwca wobec Polski procedurę o naruszenie unijnego prawa za niepełne wdrożenie dyrektywy gazowej, a ściślej za niepoinformowanie KE o jej pełnym wdrożeniu. Dyrektywa miała być wdrożona do marca ubiegłego roku.
Działanie to, podobnie jak odchodzący na szczęście do lamusa pomysł pod nazwą Program Uwalniania Gazu (PUG), opracowany niedawno przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, wpisuje się w bardzo już długą historię bezskutecznych starań o liberalizację tego rynku. Od uchwalenia prawa energetycznego minęło już 15 lat. Przyniosło ono wiele kosztownych zmian, restrukturyzacji spółek i dostosowań reguł do europejskich wymogów, jednak nie przybliżyło nas do oczekiwanego celu – wprowadzenia wolnorynkowych reguł gry i zapewnienia konkurencyjności tej dziedziny gospodarki
Poważne wyzwanie
Po konferencji uzgodnieniowej na temat wspomnianego PUG Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE), ogłosił, że jest zbyt dużo rozbieżności między obecnym gazowym monopolistą a kluczowymi odbiorcami gazu, że ścieżka dojścia do wolnego rynku gazowego musi być inna.
To dobrze, że regulator bierze sprawy w swoje ręce, bo dotychczasowa dyskusja mogła nas zawieść wyłącznie na manowce. Było to, niestety, do przewidzenia, gdyż rozważano sprawy techniczne, bez wcześniejszego wypracowania strategicznych wizji. A wyzwanie jest poważne.
Unia Europejska od wielu lat – nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie – usiłuje wprowadzić reguły wspólnego rynku energetycznego. Wydaje się, że brak znaczących sukcesów na tym polu wynika przede wszystkim z abstrahowania od lokalnych uwarunkowań oraz zaszłości wynikających z historii poszczególnych państw, elementów wspólnego rynku.