Dylemat biegłego rewidenta

Jak przestrzec przed ryzykiem ogłoszenia upadłości firmy, ale samemu nie przyczynić się do jej wywołania – pisze prezes BDO sp. z o.o.

Publikacja: 05.10.2012 02:12

Dylemat biegłego rewidenta

Foto: Rzeczpospolita

Red

W„Rzeczpospolitej" i „Parkiecie" z 27 września ukazały się interesujące artykuły pod tytułem „Audytorzy rzadko widzą problemy jako pierwsi".

Tak za późna, jak i przedwczesna informacja o ryzyku upadłości ma brzemienne skutki finansowe dla sporządzającego sprawozdanie finansowe i środowiska gospodarczego

Obydwa artykuły nawiązują do ogłoszonych upadłości lub zgłoszonych upadłości z zamiarem zawarcia układu przez prawie dziesięć spółek giełdowych. Obydwie gazety podkreślają, iż należy do rzadkości, aby biegli rewidenci, który badali sprawozdanie finansowe upadających spółek, wskazywali na ryzyko upadłości w wydanej opinii z badania przed ogłoszeniem upadłości.

Kiedy informować o upadłości

Chciałbym na wstępie doprecyzować, że w przypadku BDO, spółki audytorskiej, którą kieruję, biegły rewident dokonujący przeglądu półrocznego sprawozdania finansowego wskazał w raporcie z przeglądu na ryzyko upadłości przed datą zgłoszenia upadłości z zamiarem zawarcia układu.

Istotne jest też tutaj, abyśmy w toczącej się debacie odróżniali, czy spółka zgłosiła upadłość czy też zgłosiła upadłość z zamiarem zawarcia układu. W tej ostatniej sytuacji spółka bowiem nie upadła i prawdopodobieństwo kontynuacji działalności w wyniku zawarcia planowanego układu jest znaczne – co też miało miejsce w przypadku spółki badanej przez BDO.

Niezależnie od przytoczonych uwag artykuły wymienionych gazet są rzeczowe, wartościowe i szczególnie przydatne w czasie kryzysu finansowego. Musimy bowiem oczekiwać, że w Polsce podobnie jak w innych krajach będziemy niestety w nadchodzącym czasie świadkami kolejnych upadłości.

Zarówno ocena zarządu, jak i biegłego rewidenta powinna być wyważona i mająca świadomość konsekwencji

Obowiązek zarządu i biegłego rewidenta do wskazania w sprawozdaniu finansowym spółki ryzyka upadłości jest kwestią istotną, wielowarstwową i skomplikowaną ze względu na skutki finansowe, jakie taka ocena zazwyczaj wywołuje wśród akcjonariuszy, wierzycieli, instytucji finansowych i partnerów handlowych.

Zarówno za późno, jak i przedwcześnie podana informacja o ryzyku upadłości jest brzemienna w skutki finansowe dla podmiotu sporządzającego sprawozdanie finansowe oraz całego środowiska gospodarczego.

Zgodnie z zasadami rachunkowości zarząd sporządzający sprawozdanie finansowe i biegły rewident badający jego prawidłowość i rzetelność zobowiązani są do krytycznej oceny, czy istnieje istotne ryzyko, że badana spółka nie będzie w stanie kontynuować działalności gospodarczej w okresie najbliższych 12 miesięcy.

Spełnienie założenia kontynuacji działalności pozwala odbiorcom sprawozdań finansowych na dokonywanie analiz i ocenę dotychczasowych wyników przedsiębiorstwa oraz przewidywanie przyszłej sytuacji finansowej na podstawie zgromadzonych danych historycznych. Zasada kontynuacji działalności jest też ściśle związana z wyceną składników majątkowych. Gdy przy sporządzaniu sprawozdania finansowego przyjmujemy, że założenie kontynuacji działania jest spełnione, uzasadniona jest wycena składników bilansu na podstawie tzw. kosztów historycznych.

Dokonując oceny, zarząd i biegły rewident uwzględniają zarówno wszystkie dostępne im informacje o charakterze historycznym, jak i prawdopodobieństwo przyszłych zdarzeń. Zwłaszcza ocena przyszłych zdarzeń jest subiektywna i siłą rzeczy niepewna.

Uniknąć pochopnych wniosków

Celem mojego artykułu jest wskazanie całej problematyki związanej z tym zagadnieniem, w tym trudności, przed jakimi stoją zarówno zarząd jednostki, jak i biegły rewident badający jej sprawozdanie finansowe.

Obawy i zjawiska wskazane przez autora wyżej przytoczonych artykuły są bowiem – mimo swojej zasadności – uproszczone i tyko po części słuszne.

Łatwo można sobie bowiem wyobrazić sytuację, że biegły rewident, który zbyt wcześnie lub pochopnie w trosce o własną reputację zasygnalizuje ryzyko upadłości przedsiębiorstwa, tym samym nie tylko utrudni prace restrukturyzacyjne zarządu, lecz także przyczyni się bezpośrednio do jego upadłości.

W takiej sytuacji pochopna i przedwczesna ocena biegłego jest samospełniającą się przepowiednią, a chyba nie o to chodzi. Dodam, że w takiej sytuacji nawet ostrożnie sformułowane obawy w opinii biegłego w czasie kryzysu finansowego są brzemienne w skutki.

Przykładów z praktyki, kiedy przedsiębiorstwa borykające się z przejściową utratą płynności przebrną przez gąszcz problemów, jest wiele. Jako jeden z ostatnich można przytoczyć spółkę Polimex-Mostostal, której w wyniku podjętych działań i zawartych porozumień wierzycieli udało się zapewnić źródło finansowania i tym samym uzyskać duże zlecenie, na podstawie którego spółka możne odbić się od dna z korzyścią dla akcjonariuszy, pracowników i parterów handlowych.

Ten przykład jest o tyle istotny, że – jak wynika ze relacji prasowych – negocjacje były prowadzone bardzo intensywnie do samego końca i ze zmieniającymi się warunkami. Jak zatem w trakcie prowadzonych negocjacji należałoby sformułować opinie biegłego rewidenta?

Wątpię, aby takiej sytuacji przedwczesna i pochopna ocena dotycząca możliwości zawarcia układu i pozyskania źródeł finansowania byłaby korzystna dla którejkolwiek ze stron.

Przytoczony przykład podkreśla, że ocena zarówno zarządu, jak i biegłego rewidenta powinna być ostrożna, wyważona i wydana ze świadomością konsekwencji finansowych, jakie może wywołać. Także znaczenie przyszłych zdarzeń jest tutaj istotne. Biegły rewident tradycyjnie badający historyczne dane finansowe tutaj wypowiada się o przyszłości. Kolokwialnie mówiąc, biegły rewident ma tutaj taki sam problem jest większość z nas, że łatwiej jest mu określić to, jaka była pogoda w zeszłych poniedziałek, niż to, jaka będzie za kilka dni.

Potrzebna debata

Chciałbym też wskazać kilka innych aspektów pośrednio związanych z tym tematem.

Nie jest dziś rzadkością, że objętość sprawozdań finansowych nawet średniej wielkości spółki giełdowej oscyluje w granicach 150–200 stron. Ustawodawca w trosce o bezpieczeństwo rynku lub w wyniku oszustw i nadużyć gospodarczych nieustannie zwiększa zakres informacji, jakie podmiot sprawozdawczy musi ujawniać.

Te szlachetne i pozytywne intencje ustawodawcy niosą jednak ryzyko, że liczba informacji zawartych w sprawozdaniu finansowym odbije się na ich jakości. Innymi słowy, istnieje ryzyko, że istotne informacje rozpłyną się w gąszczu tych mniej istotnych.

Wydaje się tu zasadne, aby w środowisku gospodarczym powstała debata nad jakością sprawozdań finansowych oraz oczekiwań jej użytkowników wobec zarządów odpowiedzialnych za jej sporządzenie, a także biegłych rewidentów odpowiedzialnych za ich badanie.

W„Rzeczpospolitej" i „Parkiecie" z 27 września ukazały się interesujące artykuły pod tytułem „Audytorzy rzadko widzą problemy jako pierwsi".

Tak za późna, jak i przedwczesna informacja o ryzyku upadłości ma brzemienne skutki finansowe dla sporządzającego sprawozdanie finansowe i środowiska gospodarczego

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację