Iluzja bezpieczeństwa

„Bankom pozwolono na podejmowanie nadmiernego ryzyka" - to obiegowe wyjaśnienie kryzysu finansowego jest dowodem na to, jak głęboka zakorzeniona jest szkodliwa wiara w omnipotencję regulacji i ich autorów

Publikacja: 08.10.2012 14:03

Iluzja bezpieczeństwa

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Na to stwierdzenie natknąłem się ostatnio w książce „Democrisis" Davida Roche i Boba McKee. Jej autorzy, ekonomiści firmy analitycznej Independent Strategy argumentują, że za kryzys finansowy na świecie trzeba winić m.in. upowszechnienie się demokracji, która nie jest systemem politycznym gwarantującym optymalne funkcjonowanie gospodarki. Umizgiwanie się do wyborców nie sprzyja bowiem podejmowaniu przez polityków trudnych decyzji.

„Democrisis" to książka bardzo ciekawa, więc to, że nawet w niej znalazło się miejsce na wspomniany na początku banał, uznaję za dowód na to, jak bardzo się on upowszechnił.

Tymczasem stwierdzenie, że „bankom pozwolono na podejmowanie nadmiernego ryzyka" implikuje, że – po pierwsze – istnieje ktoś, kto był władny im tego zabronić – po drugie – mógł taki zakaz skutecznie wprowadzić.

Każda z tych tez jest co najmniej wątpliwa. Nie ma na świecie instytucji, która sprawowałaby kontrolę nad wszystkimi instytucjami prowadzącymi działalność bankową. I nie jest to niedopatrzenie, które można naprawić. Definicje są nieprecyzyjne, tak jak nieprecyzyjny jest język. Zawsze znajdzie się więc ktoś, kto znajdzie sposób na prowadzenie działalności bankowej tak, aby regulacje go nie dotyczyły. Afera Amber Gold to tylko jeden z długiej listy przykładów potwierdzających tę tezę.

Po drugie – i chyba ważniejsze – regulacje mają skutki uboczne, których nie sposób przewidzieć. Na ogół te skutki korygowane są kolejnymi regulacjami, które z kolei mają nowe niepożądane konsekwencje. W tym kontekście Richard Bookstaber argumentuje w „Jak stworzyliśmy demona", że wprowadzanie nowych przepisów w reakcji na kryzysy finansowe komplikuje tylko system finansowy, czyniąc go jeszcze bardziej podatnym na wstrząsy.

Dość banalnym przykładem są ubezpieczenia depozytów, które mają zapobiegać groźnym runom na banki, ale sprawiają też, że depozytariusze nie czują potrzeby kontrolowania instytucji, którym powierzają pieniądze. W ostatnich latach popis krótkowzroczności dali unijni regulatorzy, zakazując niektórych, „spekulacyjnych" ich zdaniem transakcji instrumentami CDS, pozwalającymi zabezpieczyć się na wypadek niewypłacalności emitenta obligacji. Nie tylko zniechęciło to inwestorów do kupowania obligacji zadłużonych państw eurolandu, ale też do inwestowania w inne ich aktywa. Teraz tę lukę zasypywać musi Europejski Bank Centralny.

Przekonanie, że istnieje grupa ludzi, którzy potrafią precyzyjnie sterować za pomocą przepisów sektorem finansowym – nie mówiąc już o całej gospodarce - aby był on sprawny i zarazem bezpieczny, to przykład „zgubnej pychy rozumu", o której pisał Friedrich von Hayek. Wyzwolenie się z niej nie musi oznaczać rezygnacji z wszelkich przepisów i regulacji. Muszą one jednak być możliwie proste i pisane na wysokim poziomie ogólności. Nawet jeśli pozornie sektor finansowy byłby wówczas mniej bezpieczny, faktycznie byłby bardziej stabilny, bo jego uczestnicy byliby zmuszeni do zachowania ostrożności.

Na to stwierdzenie natknąłem się ostatnio w książce „Democrisis" Davida Roche i Boba McKee. Jej autorzy, ekonomiści firmy analitycznej Independent Strategy argumentują, że za kryzys finansowy na świecie trzeba winić m.in. upowszechnienie się demokracji, która nie jest systemem politycznym gwarantującym optymalne funkcjonowanie gospodarki. Umizgiwanie się do wyborców nie sprzyja bowiem podejmowaniu przez polityków trudnych decyzji.

„Democrisis" to książka bardzo ciekawa, więc to, że nawet w niej znalazło się miejsce na wspomniany na początku banał, uznaję za dowód na to, jak bardzo się on upowszechnił.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację