Reakcja giełdy na tę wiadomość mogła być tylko jedna. Kurs poleciał o prawie 6 proc. w dół, co oznacza, że inwestorzy oczekują mniej więcej takiego dyskonta.
Warto jednak zwrócić uwagę, że to dyskonto jest prawie dwa razy większe niż podczas ostatniej transakcji sprzedaży akcji głównego konkurenta, PKO BP, dokonanej przez Skarb Państwa i BGK. Skąd taka różnica? Może wynikać z faktu, że rynek decyzją UniCredit był kompletnie zaskoczony, natomiast w przypadku PKO BP giełdowi gracze spodziewali się podaży akcji.
Ale tak to już jest na GPW, że gracze muszą się liczyć z niespodziankami ze strony znaczących inwestorów. Wystarczy przypomnieć reakcje rynku na wcześniejsze operacje dokonywane przez Skarb Państwa, którego przedstawiciele najpierw dementowali rynkowe pogłoski o rzekomej sprzedaży, a później i tak robili swoje. Z dwojga złego lepsze jest już chyba zaskoczenie.
Ale wczorajsza transakcja rykoszetem odbiła się też na pozostałych bankach, a także na indeksie WIG20, w którym spółki sektora bankowego mają znaczny udział. Dla inwestorów, którzy bacznie przyglądają się zachowaniu indeksu, sam moment przeprowadzenia transakcji nie był najszczęśliwszy. W znacznym stopniu przyczynił się do spadku wskaźnika poniżej ważnego poziomu 2500 pkt.
Czyżby zatem analitycy UniCredit nie wierzyli w trwałość wzrostowego trendu na GPW? A co dalej z kursem Pekao? Po sprzedaży tak znacznego pakietu akcji i nasyceniu nimi rynku, raczej nie powinniśmy się spodziewać większego popytu na akcje tego banku