I na razie zapowiedzi te znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Z tym że dla wielu branż początek roku jest zawsze okresem słabym. Tak jest na przykład w transporcie i logistyce – firmy z branży transportowej zaczynają ewentualnie weryfikować prognozy pod koniec II kwartału.
Wiele wskazuje na to, że okres spowolnienia w gospodarce skończy się w II półroczu. Zza zachodniej granicy, jak i zza oceanu płyną pozytywne wieści dotyczące danych makroekonomicznych. Mimo trudnej sytuacji na rynku, zatorów płatniczych nie popadajmy w panikę.
Część ekonomistów stoi na stanowisku, że kłopoty gospodarki wynikają nie tyle z faktycznych przesłanek, ile są konsekwencją samospełniającej się przepowiedni. Wydatki konsumpcyjne to znaczna część PKB Polski. Im bardziej boimy się kryzysu, utraty pracy czy mniejszych zarobków, nawet jeżeli ten strach jest czasami irracjonalny, tym bardziej niechętnie wydajemy i tym mniejsze kwoty trafiają do obiegu.
Nie namawiam do wydawania 100 proc. dochodów. Spowolnienie gospodarcze, a w niektórych regionach kryzys, który dotknął Europę, wiele osób nauczył oszczędzać. I to nie tylko na emeryturę, ale i na czarną godzinę.
Polska gospodarka i tak wychodzi z zawirowań ostatnich lat obronną ręką – głównie dzięki inwestycjom infrastrukturalnym finansowanym z dotacji UE. Rocznie z tego tytułu do wykonawców i producentów materiałów trafiało co najmniej 20–30 mld zł. I o ile wydatki na ten rok mają być mniejsze, o tyle już od 2014 r. będziemy mieć dostęp do kolejnej puli unijnych dotacji w wysokości porównywalnej do tej w lat 2007–2013. Recesja ma więc duże szanse dalej omijać nas szerokim łukiem.