W dyskusjach o OFE od dawna pojawiają się dwa ważne tematy, które dotychczas nie zostały uwzględnione w regulacjach systemu – wprowadzenie tzw. wielofunduszowości i ustalenie trwałych zasad wypłat emerytur kapitałowych. Przesunięcie kapitału do ZUS pozwoliłoby zdaniem rządu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu – tworzenie tych regulacji nie byłoby potrzebne, a sytuacja emerytów uległaby poprawie. Czy tak jest naprawdę?
W systemie emerytalnym o zdefiniowanej składce ryzyko wahań wartości środków zgromadzonych na kontach emerytalnych, czy to w I, czy w II filarze wpływa na przyszłe świadczenia, czyli spada na ubezpieczonych. Między 1999 a 2012 rokiem zmienność stóp zwrotu w OFE była większa niż tempo waloryzacji w I filarze oraz większa niż hipotetyczne jej tempo na wprowadzonym w 2011 r. subkoncie. Szczególnie duże wahania wystąpiły w ostatnich 5 latach. OFE odnotowały wtedy jedyne dotychczas lata ujemnego zwrotu (2008 i 2011 r.), ale także niemal najwyższego (2012).
Waloryzacja w ZUS była dużo bardziej stabilna, ale z reguły niższa niż stopa zwrotu w OFE – tak było w 9 z 13 lat, jakie upłynęły od reformy emerytalnej. Przenoszenie kapitału z OFE do ZUS oznacza niższe ryzyko spadku wartości konta, ale także mniejsze szanse na jej znaczący wzrost. Prowadzi także do redystrybucji pomiędzy kohortami – osoby przechodzące na emeryturę w czasie boomu będą miały zapewne niższe emerytury niż w sytuacji pozostawienia aktywów w OFE, ale osoby, które w wiek emerytalny wejdą w czasie załamania na rynkach finansowych – wyższe. Powstaje pytanie, jak wiele roczników na takiej zmianie zyskuje (i ile), a jak wiele traci (i ile)?
Niestety z góry nie wiemy, kiedy wystąpią okresy przyszłych boomów i recesji. Prognozowanie wahań cyklicznych jest praktycznie niemożliwe, jednak można zastanowić się, co byłoby, gdyby sekwencja wahań stóp zwrotu i waloryzacji z ostatniej dekady powtarzała się w przyszłości, na przykład aż do 2050 r. Okres 10 lat jest dobrym przybliżeniem horyzontu cyklicznego, zwłaszcza że rok 2003 był podobnym do 2013 momentem stagnacji, a lata 2003–2012 przyniosły zarówno podokres szybkiego ożywienia, jak i stagnacji na rynku pracy; zarówno okres boomu, jak i załamania na rynkach finansowych. Replikując ten okres, powtarzamy więc sekwencję charakterystycznych epizodów cyklicznych. Wykorzystując dane KNF na temat wartości kapitału zgromadzonego obecnie na kontach w OFE przez poszczególne roczniki, które będą wchodzić w wiek emerytalny w najbliższych kilku, kilkunastu i kilkudziesięciu latach, oraz przyjmując za MF założenia dotyczące przyszłych wynagrodzeń, można oszacować wysokość oczekiwanych emerytur wg płci i roku przejścia na emeryturę – zarówno w sytuacji status quo, jak i przenoszenia kapitału z OFE na subkonto czy nawet na konto w I filarze.
Taki eksperyment myślowy pokazuje, że zróżnicowanie pomiędzy kolejnymi kohortami oczekiwanych emerytur, czy mówiąc precyzyjnie, tej części emerytur, która pochodzi z OFE bądź z aktywów (i składek) pierwotnie gromadzonych w OFE, lecz przenoszonych do ZUS, jest faktycznie mniejsze w sytuacji stopniowego transferu kapitału do ZUS (nieważne, czy do pierwszego filara, czy na subkonto).