Pan premier wpadł z wizytą

Obecność premiera w bazie naftowej pod Płockiem to w Polsce wyjątek. Regułą jest, że szef rządu, o prezydencie nie wspominając, rzadko odwiedza miejsca związane z bezpieczeństwem energetycznym. A to duży błąd.

Publikacja: 30.11.2013 16:09

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Rosyjskie media co raz donoszą, że prezydent Putin odwiedził pracujących na nowym złożu nafciarzy z Rosneft, gazowników z Gazpromu; premier Miedwiediew spotkał się z szefami koncernów energetycznym, branżowymi inwestorami; przyleciał na otwarcie nowej elektrowni wodnej, nagrodził odkrywców nowych złóż itp., itp.

Rządzący Rosją nie mają zahamowań w podkreślaniu jak ważna jest dla nich branża paliwowo- energetyczna. Takie wsparcie, nawet jeżeli ogranicza się do działań fasadowych, przecinania wstęg czy nic nie mówiących deklaracji, samą obecnością najwyższych osób w państwie, tworzy dobrą atmosferę. A to przyciąga inwestorów i zachęca firmy do większego wykładania pieniędzy, choćby na poszukiwania gazu łupkowego.

Tymczasem u nas premier nie odwiedza odwiertów gazu łupkowego, nie robi spotkań z energetykami czy firmami szukającymi u nas surowców; nie pyta się inwestorów na cyklicznych spotkaniach (na takie Putin zaprasza największych inwestorów w Rosji), czego im w naszym prawie czy praktyce brakuje itp., itd.

Co więc robi nasz premier? Jeżeli wrzucić w przeglądarkę frazę „premier Tusk odwiedził", to wyskoczy sobotnia wizyta w największej bazie ropy naftowej pod Płockiem, przy okazji oddania tam nowych zbiorników pozwalających zgromadzić więcej ropy na ciężkie czasy. I jest to inwestycja nie tylko duża (77 mln zł), ale i bardzo ważna dla nas wszystkich. Premier powinien tam być by to podkreślić.

Ale potem przeglądarka pokaże nam, że „premier odwiedził rodzinę w Płocku, dom dziecka z zambijskim Kasisi; siedzibę ABW; miasto Pułtusk, szkołę w Kurzętniku; poszkodowanych w wybuchu gazu; Policyjne Centrum Dowodzenia w Legionowie; miejsca zniszczone przez trąbę powietrzną; miasto Szczecin; polskich komandosów, placówkę straży granicznej; wojskowe zakłady w Siemianowicach; stoisko Węglokoksu SA na targach górniczych. I to tylko w ciągu niecałych dwóch miesięcy.

Przyznam, że nie tego się po szefie polskiego rządu spodziewam. Od biedy tylko to ostatnie spotkanie można podciągnąć pod zainteresowanie problemami polskiego bezpieczeństwa energetycznego.

A przecież gospodarka, jej powodzenie i rozwój powinny być dla szefa rządu priorytetem. We wsi dotkniętej trąbą powietrzną czy w szkole w Kurzętniku premiera doskonale zastąpią ministrowie odpowiedzialni za problemy społeczne czy edukację.

Od szefa rządu oczekuję spotkań z inwestorami, zaangażowania w problemy gospodarki kraju i jasnego sygnału - co rząd będzie wspierał, a czego nie. Tymczasem dostaję polityka, który gasi społeczne pożary jeżdżąc po kraju od wioski do miasta. A najbardziej przeraża mnie perspektywa, że czym bliżej kolejnych wyborów, takich „gospodarskich wizyt", będzie coraz więcej.

A przecież szkoda na nie czasu naszego i premiera.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację