Dla wielu polskich firm i dostawców taki bojkot byłby nieszczęściem. To utrata ważnego partnera, który nie tylko zajmuje się dystrybucją polskiej żywności (bo przecież większość towarów sprzedawanych w Tesco ?w Polsce także została w naszym kraju wyprodukowana). To również zaprzepaszczenie szansy na eksport prowadzony przez tę sieć.
I jak to możliwe, że partia, która określa się jako chłopska, namawia do odmowy kupowania polskiej żywności? A może także nie powinniśmy latać British Airways, jeździć produkowanymi w Wielkiej Brytanii samochodami, pić „angielskiej" herbaty, która tak naprawdę pochodzi z Azji ?i jest przepakowywana ?w Polsce? To wszystko pomysły równie absurdalne.
Pomysł bojkotu towarów ?z jakiegoś kraju nie jest niczym nowym. Próbowali tego Chińczycy, którzy blokowali w swoim kraju dostęp do hipermarketów Carrefour, kiedy we Francji ?z honorami został przyjęty dalajlama.
Rząd w Pekinie zapowiadał także zakaz kupowania airbusów produkowanych ?w Tuluzie, ale również w niemieckim Hamburgu. ?I sprawa tak szybko jak wybuchła, tak i ucichła. Bojkot towarów importowanych z wybranych krajów stosują często władze rosyjskie, zawsze kiedy pojawi się spór polityczny. Przy każdej z tych okazji ?nie cierpią politycy, tylko przedsiębiorcy.
Niewątpliwie jednak, kiedy wszystkie argumenty w politycznych sporach zostaną wyczerpane, a sprawa jest poważna, bojkotu towarów można użyć jako środka ostatecznego.