Specjalista od cięcia kosztów

Willie Walsh, szef grupy IAG, którą tworzą m.in. British Airways i Iberia wynegocjował właśnie zwolnienie 3 tys. pracowników hiszpańskiej linii. Mówi o sobie, że w negocjacjach jest brutalnie uczciwy.

Publikacja: 26.02.2014 12:36

Specjalista od cięcia kosztów

Foto: Bloomberg

Nie ma dziś w Europie linii lotniczej, która nie cięłaby kosztów. Wszystkie jednak mogą się uczyć od Willie Walsha – kiedyś prezesa British Airways, wcześniej irlandzkiego Aer Lingusa. A obecnie szefa International Consolidated Airlines Group (IAG), którą tworzą m.in. British Airways, hiszpańska Iberia oraz niskokosztowy Vueling, Iberia Express i BMI.

Właśnie wynegocjował ze związkowcami zwolnienie 3 tys. pracowników Iberii. To element jego planu przywrócenia rentowności w hiszpańskich liniach, który ma zakończyć się dodatnim wynikiem już w tym roku. Na przyszły rok dla całej IAG planuje wypracowanie 1,8 mld euro zysku operacyjnego. Byłby to najlepszy wynik w Europie.

Walsh sam ostatnio twardo negocjował z pilotami, którzy mimo grożenia strajkami i początkowo bardzo usztywnionych żądań zgodzili się nie tylko na wydłużenie godzin pracy, ale i uzależnienie płac od wylatanego czasu. Porozumiał się też z przedstawicielami personelu pokładowego, którzy zaakceptowali obcięcie zarobków o 14 proc. Z kolei zarząd odstąpił od obniżki płac o 4 proc., kiedy nie udało się dojść do porozumienia w sprawie zwiększenia wydajności. Toczą się jeszcze dyskusje ws. personelu naziemnego Iberii, ale prowadzi je już samodzielnie prezes przewoźnika, Luis Gallego.

– Porozumienie z pracownikami pokładowymi i pilotami to potężny krok w budowaniu zyskowności Iberii – mówił Walsh po parafowaniu porozumienia. Znany jest on z twardego stylu negocjacji, który określa jako „brutalnie uczciwy", i powiedzenia „Rozsądny człowiek w negocjacjach nie osiągnie nic" zanotowanego wówczas, kiedy jeszcze latał jako pilot w irlandzkich linii Aer Lingus.

Teraz zapowiada, że w całej grupie IAG płace zostaną dostosowane do realiów rynkowych dla wszystkich nowo przyjmowanych pracowników, a w przypadku zatrudnionych wcześniej zostaną przeliczone.

Porozumienie, które zostało wprowadzone natychmiast – od 25 lutego, obowiązuje do 2017 roku i ma pomóc przewoźnikowi między innymi w sfinansowaniu wymiany floty: zakupu nowych airbusów 330 i najnowszych maszyn A350.

I nie jest tak, że Walsh specjalnie „znęca się" nad pracownikami Iberii. Załogi Britisha musiały w 2010 r. pożegnać się z przywilejami, m.in. ze zniżkowymi przelotami dla siebie i rodzin. To dało linii 150 mln funtów oszczędności.

Były zapowiedzi strajków i krótkie strajki kosztujące linię milion funtów dziennie. Walsh wtedy powiedział: musimy ciąć, żeby przetrwać. Przedstawiciele Unite, związku zawodowego w BA, mieli nadzieję, że Walsh nie będzie miał czasu na zajmowanie się szczegółami porozumienia, że trafi się im jakiś bardziej skłonny do ustępstw menedżer. Nie mieli racji, bo prezes wszystkiego lubi dopilnować sam, zwłaszcza kiedy wchodzą w grę duże pieniądze.

Walsh jest Irlandczykiem. Karierę w transporcie lotniczym zaczynał jako 17-latek w szkole pilotażu w Dublinie. Potem dostał pracę jako pilot narodowego przewoźnika Aer Lingus, a w wolnym czasie zrobił MBA z zarządzania w dublińskim Trinity College.

W końcu lat 90. dostał polecenie wyprowadzenia ze strat hiszpańskiej linii czarterowej Futura. I to zrobił. W 2000 r. doszedł do stanowiska dyrektora generalnego Aer Lingusa, a rok później – prezesa.

Wtedy uważano, że po katastrofach w Nowym Jorku, kiedy to terroryści użyli samolotów do ataku na strategiczne cele w USA, Aer Lingus nie ma szans na przetrwanie. Ucierpiały  wszystkie linie, wiele musiało ratować się pomocą państwową. Wyprowadził wtedy Aer Lingusa ze strat, tnąc zatrudnienie o 1/3 i decydując się na działanie w niszy low costów.

Sam dawał przykład, że oszczędzać trzeba wszędzie. Do pracy przyjeżdżał hondą prelude z 1993 r.

Jedno mu się nie udało: władze irlandzkie nie zgodziły się na wprowadzenie do narodowego przewoźnika inwestora zagranicznego. Wtedy był bardzo rozżalony. Ale nie na długo.

W maju 2005 roku w uznaniu jego zasług rada nadzorcza British Airways zaproponowała ambitnemu Irlandczykowi stanowisko prezesa po tym, jak opuści je Roderick Eddington. Walsh miał wtedy 43 lata i dostał od szefów polecenie: z jednej strony miał się uczyć od Eddingtona, z drugiej wypróbować swoje sztuczki w cięciu kosztów i postarać się zastosować je w BA.

Zdanie było piekielnie trudne, bo Eddington wykonał przed nim duży kawał roboty, czyli ściął, co się dało i co było najłatwiejsze. Zmniejszył dzięki temu zadłużenie BA.

Mimo to analitycy uważali, że Walsh nadaje się do tego idealnie. – BA musi pójść w cięciu kosztów na następny poziom – mówił Stephen Frlong z Davy Stockbrokers w Dublinie. Jego zdaniem sukces Walsha miał zależeć od tego, czy będzie w stanie zmienić w BA w globalnego przewoźnika o najniższych kosztach.

Zmienił, zwalniając 2 tys. pracowników administracyjnych, zmniejszając liczbę typów samolotów i pozbywając się wszystkiego, co nie wiązało się z lataniem.

W 2010 roku uznał, że British nawet jako jedna z głównych linii w Europie to zbyt mało. I namówił Hiszpanów z pogrążonej w kłopotach Iberii, aby obydwaj przewoźnicy się połączyli.

W ten sposób powstała jedna z największych linii lotniczych na świecie, która przewiozła w ubiegłym roku ponad 70 mln pasażerów. Walsh został prezesem połączonych linii, do których dołączyły jeszcze Iberia Express, niskokosztowy Vueling oraz kupiony BMI. Mówi: nie planuję już żadnych zakupów.

—Danuta Walewska

Nie ma dziś w Europie linii lotniczej, która nie cięłaby kosztów. Wszystkie jednak mogą się uczyć od Willie Walsha – kiedyś prezesa British Airways, wcześniej irlandzkiego Aer Lingusa. A obecnie szefa International Consolidated Airlines Group (IAG), którą tworzą m.in. British Airways, hiszpańska Iberia oraz niskokosztowy Vueling, Iberia Express i BMI.

Właśnie wynegocjował ze związkowcami zwolnienie 3 tys. pracowników Iberii. To element jego planu przywrócenia rentowności w hiszpańskich liniach, który ma zakończyć się dodatnim wynikiem już w tym roku. Na przyszły rok dla całej IAG planuje wypracowanie 1,8 mld euro zysku operacyjnego. Byłby to najlepszy wynik w Europie.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację