Austriaccy policjanci aresztowali Dmytro Firtasza (48 lat) w czwartek na ulicy w Wiedniu i przewieźli do więzienia Josefstadt. O areszt wystąpiło FBI na podstawie decyzji amerykańskiego sądu. Firtasz jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i działalność korupcyjną za granicą.
Sprawa, którą Amerykanie wytoczą Firtaszowi, może mieć kluczowe znaczenie dla zażegnania konfliktu z Rosją – uważają ukraińscy dyplomaci, na których powołuje się agencja Unian. Dlaczego? Otóż Firtasz ma znać „finansowe machinacje kierownictwa Rosji i Gazpromu w Europie; machinacje te mogą być wykorzystywane do finansowania działań rosyjskich służb specjalnych za granicą".
Informacje, które FBI uzyska od oligarchy, mogą się okazać też kluczowe do rozmontowania korupcyjnego systemu od lat niczym rak zżerającego Ukrainę, jej gospodarkę i system sprawowania władzy. Jeżeli oczywiście Firtasz będzie współpracować.
Gazowy potentat
Firtasz od lat gra pierwsze skrzypce w dostawach gazu z Rosji do Europy Wschodniej. W latach 2005–2011 dzięki doskonałym kontaktom z Gazpromem kontrolował import rosyjskiego paliwa na Ukrainę. Wszystko dzięki utworzeniu w 2004 r. wraz z Gazpromem spółki RosUkrEnergo (RUE). Rosjanie objęli 50 proc., Firtasz 45 proc., jego partner biznesowy zaś Iwan Fursin – 5 proc. Gazprom dał RUE monopol na sprzedaż gazu nie tylko na Ukrainę, ale i do innych krajów regionu, m.in. na Węgry i do Polski.
Do końca 2008 r. należąca wtedy do Firtasza węgierska spółka Emfesz zgodnie współpracowała z RUE i Rosjanami. Gazprom dostarczał paliwo RUE, ta – Ukrainie i klientom z Europy Wschodniej. Rosjanie i Firtasz dobrze zarabiali na tym pośrednictwie.