Najlepsze ćwierćwiecze w naszej historii

Urealnienie ceny dolara to była fundamentalna zmiana. Czarnorynkowy kurs był czymś absurdalnym, chorym - mówi Andrzej Starmach, marszand, historyk sztuki, kolekcjoner, społecznik.

Aktualizacja: 19.05.2014 17:36 Publikacja: 19.05.2014 10:33

Kim pan był w czerwcu 1989 roku?

Andrzej Starmach: Zrezygnowałem z posady kierownika Galerii ZPAF i zacząłem remont piwnicy w Rynku Głównym 45, żeby otworzyć tam prywatną galerię. W kwietniu złożyliśmy z żoną wniosek o zgodę na prowadzenie własnej galerii. Otworzyliśmy ją 3 października, w imieniny żony.

Gdzie zastały pana wybory?

Byłem w Krakowie, głosowałem, jak należało! Jak nie było ogólnych wyników, to biegaliśmy z żoną od jednej komisji wyborczej do drugiej. Sprawdzaliśmy w poszczególnych komisjach. Było to dla nas niesamowite przeżycie. Czuliśmy, że dzieją się cuda za naszego życia. Wygraliśmy!

Jakie nadzieje wywołały wygrane wybory?

Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że komunizm upadnie za mojego życia. Byłem pewien, że zmiana ustroju może nastąpić tylko w wyniku wojny. Wolałem, żeby socjalizm istniał, żeby tylko wojny nie było. Obserwowałem, jak wielu Polaków było zawiedzionych bezkrwawą, pokojową zmianą ustroju. Historyczny przewrót bez ofiar w ludziach był czymś nowym w naszych dziejach.

Obawiał się pan czegoś w związku ze zmianą ustroju?

Nieustabilizowanej ceny dolara. Właściwie wszystko w handlu, nie tylko w sztuką, zależało od czarnorynkowego przelicznika dolara. Ceny w złotych zmieniały się nawet co parę godzin. Nie czułem obaw, że komuna wróci. Tym bardziej że podobne zmiany polityczne nastąpiły w ościennych krajach.

Jako prywatny marszand od 12 lat co roku dopuszczany pan jest do udziału w prestiżowych targach sztuki Art Basel w Bazylei.

Na targi do Bazylei jako turysta pierwszy raz pojechałem w 1992 roku. Nawet nie pomyślałem, że kiedyś choć raz wezmę udział w imprezie. Kiedy się odważyłem, to przez sześć kolejnych lat składałem aplikacje, ale nie spełniałem ostrych kryteriów. Przyjęli mnie za siódmym podejściem.

Jaki zysk odniósł pan ?z udziału w targach?

Nauczyłem się tam precyzyjnego planowania i wykonywania zadań na czas. Nauczyłem się, że w interesach najważniejsze jest dane słowo. Tam bardzo ważne jest słowo i podanie ręki! Ogromnym zyskiem była sama szansa prezentacji absolutnie niszowej polskiej sztuki. Okazało się, że światowi marszandzi i miłośnicy sztuki potrafią docenić jej najlepsze dokonania. Tam miłośnicy sztuki są opatrzeni, mają wielką skalę porównawczą. Z każdych targów przywoziłem nowe doświadczenia. Poznałem tam nowych ludzi, którzy nigdy nie odwiedzą mojej galerii, prawdopodobnie nigdy nawet nie przyjadą do Polski.

Jak pan ocenia 25-lecie:

a) wielki sukces

b) sukces c) wynik taki sobie d) porażka

Jakie są największe osiągnięcia polskiej gospodarki po 1989 roku?

Przede wszystkim normalność, prywatyzacja, wymienialność złotówki. Urealnienie ceny dolara to była fundamentalna zmiana. Czarnorynkowy kurs był czymś absurdalnym, chorym. Decydował nie tylko o kondycji gospodarki, ale także o codziennym życiu obywateli.

Jakie pan widzi porażki?

Na wszystko można narzekać, ale po co?! Niby mamy skandaliczną służbę zdrowia, ale przez ćwierć wieku średnia życia wydłużyła się o dziesięć lat. Odnieśliśmy w Polsce gigantyczny sukces! Uważam, że nie było tak dobrych 25 lat w całej historii Polski! Panował pokój, mamy nadal gigantyczne tempo rozwoju, zmian cywilizacyjnych.

Co należy zmienić w pana branży?

Rozwiązanie najważniejszego problemu rynku sztuki nie zależy od państwa. Hamulcem zmian jest mentalność Polaków. Stosunkowo niewielu interesuje się sztuką, a jeszcze mniej ją kupuje. Żeby to był normalny rynek, jak w innych krajach świata, to galerie powinny sprzedawać nie tylko polską sztukę, ale także międzynarodową. Nie jest to u nas możliwe. Tak jest i tak było przez wieki.

Kim pan był w czerwcu 1989 roku?

Andrzej Starmach: Zrezygnowałem z posady kierownika Galerii ZPAF i zacząłem remont piwnicy w Rynku Głównym 45, żeby otworzyć tam prywatną galerię. W kwietniu złożyliśmy z żoną wniosek o zgodę na prowadzenie własnej galerii. Otworzyliśmy ją 3 października, w imieniny żony.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem