Zdaniem polskich działaczy sportowych to sporo, jednak jeśli spojrzymy na przychody np. klubów angielskiej Premier League okazuje się, że kompletnie nie mamy się czym szczycić. Tamte kluby osiągnęły przychody 30 razy większe od przychodów naszej ligi – wyniosły one 2,9 mld euro. Wystarczy zaznaczyć, że Manchester United za umieszczenie logo Chevroleta na swoich koszulkach będzie dostawał 50 mln funtów rocznie. Z kolei Adidas, który przebił ofertę Nike i odtąd to on będzie ubierał piłkarzy, dorzucił za ten zaszczyt kolejne 75 mln funtów rocznie.
O takich sumach uzyskiwanych w ramach sponsoringu nie mamy co marzyć. I to nie dlatego, że firm na to nie stać. Gdyby widziały interes w sponsorowaniu naszej piłki, z pewnością byłyby w stanie wysupłać z portfela duże pieniądze. Niestety wyniki klubów i reprezentacji nie zachęcają biznesu, aby w swych budżetach marketingowych ujmować tego rodzaju wydatki. Wręcz przeciwnie, nawet te firmy, które jakiś czas temu zaangażowały się w sponsorowanie naszej piłki, teraz zgrabnie się z tego wycofują. Na taki krok zdecydowała się np. firma PepsiCo - tytularny sponsor czołowego polskiego klubu Legia Warszawa. Chce robić na stadionie interesy, chce sprzedawać swój produkty, ale uznała, że koszty ponoszone na posługiwanie się jej logo i nazwą w odniesieniu do stadionu Legii są zbyt duże.
Może to mieć też związek z ciągle niską frekwencją kibiców na stadionach – eksperci EY wyliczyli, że średnio na mecz przychodzi 9 tys. osób. Niestety nawet fakt, ze dwa lata temu mieliśmy u siebie euro nie zmienił tej statystyki. Z drugiej strony jak zyskać wiernego kibica, jeśli poziom gry pozostawia wiele do życzenia?
Wystarczy popatrzeć co się dzieje w kwalifikacjach do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Mecz Legii Warszawa z Irlandczykami z St. Patrick's Atheltic miał być jedynie formalnością, rozgrzewką przed kolejnymi rundami, w których rozegra się walka o upragnioną fazę grupową Ligi Mistrzów z silnymi zespołami. Tymczasem z trudem uzyskany remis wskazuje, że owszem Legia jest na najlepszej drodze, ale do wypadnięcia z eliminacji. Raport EY dostarcza nam jeszcze jednej cennej informacji - aby utrzymać klub w lidze, na pensje piłkarzy trzeba było w ubiegłym sezonie wydać średnio 7 mln zł. Tyle że nie dało to gwarancji uzyskania satysfakcji tak kibiców, jak i sponsorów.