Reklama

Litewski przykład

Litwini są coraz bliżej odzyskania niezależności w dostawach gazu. Dążą do tego konsekwentnie i niezależnie od tego, kto jest u władzy.

Aktualizacja: 15.03.2015 10:09 Publikacja: 15.03.2015 10:01

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Ten rok pokaże czy Litwa dojrzała już do kluczowej decyzji energetycznej czyli do rozstania z monopolem Gazpromu na dostawy gazu. Okazja jest jedyna na dekadę. Z końcem roku kończy się bowiem obecny 10-letni kontrakt z Rosjanami. Można zasiąść do stołu i zagrać w pokera a w tej grze jak wiadomo, dobry blef odgrywa nie mniejszą rolę niż dobre karty.

Jednak i karty Litwa ma w ręku mocne, bo się o nie przez ostatnie lata postarała. Sprawnie i szybko zbudowała terminal LNG w Kłajpedzie. Wprowadziła zasady trzeciego pakietu energetycznego zmuszając Gazprom do oddania magistrali gazowych; wreszcie jako pierwsza w Unii podpisała tydzień temu kontrakt na dostawy gazu z USA.

Asem w talii jest też fakt, że to przez Litwę przebiega tranzyt gazu do obwodu kaliningradzkiego. To jedyna droga dostaw dla rosyjskiej enklawy w granicach Unii. I to Wilno ustala ceny za przesył.

Co trudne do osiągnięcia w Polsce, na Litwie już zrobiono. Raz przyjęta gazowa strategia jest konsekwentnie realizowana przez kolejne rządy i rywalizujące ugrupowania. To minister energetyki Jarosław Niewierowicz przeforsował i dopilnował sprawnej budowy terminalu w Kłajpedzie. Ale gdy musiał odejść, jego następca z opozycyjnej wtedy partii, teraz rozbudowuje terminal. Teraz Rokas Masiulis mówi też, że Litwa może w przyszłym roku w ogóle nie kupować rosyjskiego gazu.

Nawet jeżeli jest to tylko taktyka negocjacyjna, to bardzo mądra. Litwini mogą nią zyskać nie tylko niższą cenę rosyjskiego surowca, ale i krótszy kontrakt bez klauzuli „bierz lub płać" i bez powiązania ceny gazu z ceną ropy, która jest korzystna dziś, ale za pół roku może już nie być. Warto pamiętać, że litewski terminal powstał w półtora roku. Jest mniejszy od polskiego, ale i Litwa kupuje w Gazpromie cztery razy mniej gazu niż Polska.

Reklama
Reklama

Żal mi, że takiego podejścia do spraw energetyki nie ma w Polsce; że każda z partii ma jakieś swoje pomysłu, najczęściej bardzo się różniące od tego, co robią aktualnie znajdujący się u władzy; że po zmianie rządzących burzą oni to, co zrobili poprzednicy, bo przecież wiedzą lepiej.

PO rządzi od wielu lat, ale w jej kolejnych rządach nie widzę ani determinacji, ani chęci, ani konsekwencji w działaniu na rzecz wytyczonego celu. Łatwiej jest przecież mówić o bezpieczeństwie energetycznym, niż dopilnować sprawnej budowy choćby jednej inwestycji - gazowego terminalu.

Ten rok pokaże czy Litwa dojrzała już do kluczowej decyzji energetycznej czyli do rozstania z monopolem Gazpromu na dostawy gazu. Okazja jest jedyna na dekadę. Z końcem roku kończy się bowiem obecny 10-letni kontrakt z Rosjanami. Można zasiąść do stołu i zagrać w pokera a w tej grze jak wiadomo, dobry blef odgrywa nie mniejszą rolę niż dobre karty.

Jednak i karty Litwa ma w ręku mocne, bo się o nie przez ostatnie lata postarała. Sprawnie i szybko zbudowała terminal LNG w Kłajpedzie. Wprowadziła zasady trzeciego pakietu energetycznego zmuszając Gazprom do oddania magistrali gazowych; wreszcie jako pierwsza w Unii podpisała tydzień temu kontrakt na dostawy gazu z USA.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Dyrektywa o cyberbezpieczeństwie: idziemy znacznie dalej na tle Europy
Opinie Ekonomiczne
Janusz Jankowiak: Pod wodą, czyli jak podejść do nierównowagi fiskalnej
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Magiczne 60 procent
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Kubisiak: Kręta ścieżka rewolucji AI
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Polska to nie jest kraj dla kawoszy
Reklama
Reklama