Nie ma roku, by służby skarbowe nie pokazały, że interes podatnika – czy to przedsiębiorstwa czy też przysłowiowego Kowalskiego – jest podrzędny w stosunku do krótkookresowej z reguły korzyści dla fiskusa.
Co gorsza, wraz ze wzrostem liczby urzędników w aparacie skarbowym rośnie nie tylko liczba przepisów i często sprzecznych interpretacji okołofiskalnych, ale i opresyjność aparatu skarbowego wobec podatnika. Najlepszym tego exemplum jest osławiona dyspozycja autorstwa jednego z podsekretarzy stanu w Ministerstwie Finansów: „nie ma kontroli w celach prewencyjnych, kontrola ma przynosić wpływy budżetowe". A kontrole powinny się zakończyć „w 80 proc." wynikiem pozytywnym (czyli nałożeniem kar na podatnika).