Politycy kpią z akcjonariatu obywatelskiego

Zbliżające się wybory parlamentarne fatalnie wpłynęły na politykę kadrową Ministerstwa Skarbu w kontrolowanych przez nie firmach.

Publikacja: 01.10.2015 22:00

Paweł Jabłoński

Paweł Jabłoński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, dlaczego państwo reprezentowane przez polityków jest złym właścicielem.

W czwartek wymieniono wszystkich członków zarządu Tauronu – jednej z najistotniejszych polskich firm (ósme miejsce na Liście 500 Największych Firm „Rzeczpospolitej", ok. 17 tys. zatrudnionych). Niespotykana nawet w polskich warunkach masakra zarządu państwowej firmy świadczy o tym, jak bardzo wybory przesłoniły politykom wszystkie inne sprawy: przyzwoitość, ład korporacyjny, interesy mniejszościowych akcjonariuszy itd.

Co takiego złego zrobił zarząd Tauronu, że musiał zostać zmieniony? Jeżeli wierzyć nieoficjalnym informacjom (oficjalnych brak), kupując Brzeszcze – jedną z najgorszych polskich kopalń (ok. 0,25 mld zł strat), zażądał od państwa wsparcia finansowego i gwarancji, że w szafach kopalni nie ma już żadnego trupa. Dla Ministerstwa Skarbu, pragnącego udobruchać górników, to były żądania nie do przyjęcia.

Właściwie można by uznać, iż państwo ma rację. Tylko że Tauron nie jest państwową spółką, choć rządzi w nim minister skarbu. Parę lat temu Platforma pod szumnymi hasłami akcjonariatu obywatelskiego sprzedała Polakom większość jego akcji. Dla tych nieszczęśników, którzy wtedy dali się nabrać na obietnice polityków, plan ratowania górnictwa za ich pieniądze to katastrofa. Ale zarząd, który działa na szkodę spółki (nawet gdy jest to zgodne z planem rządu), może być pociągnięty do osobistej odpowiedzialności przez pokrzywdzonych akcjonariuszy.

Sprawa Tauronu jest drobnym krokiem w niekończącej się historii nieratowania górnictwa, ale może być śmiertelnym ciosem w od początku niemądrą ideę akcjonariatu pracowniczego. Nikt już nie uwierzy, że politycy w kryzysowych sytuacjach będą się oglądać na interesy mniejszościowych akcjonariuszy.

Drobną satysfakcją tych ostatnich może być fakt, że jedną z ofiar zdeterminowanych polityków stał się Aleksander Grad. Do wczoraj wiceprezes Tauronu, a jeszcze cztery lata temu minister skarbu naciągający Polaków na akcje państwowych firm i opowiadający im bajki o korzyściach z państwowego akcjonariatu.

Dziś chyba nikt nie ma wątpliwości, dlaczego państwo reprezentowane przez polityków jest złym właścicielem.

W czwartek wymieniono wszystkich członków zarządu Tauronu – jednej z najistotniejszych polskich firm (ósme miejsce na Liście 500 Największych Firm „Rzeczpospolitej", ok. 17 tys. zatrudnionych). Niespotykana nawet w polskich warunkach masakra zarządu państwowej firmy świadczy o tym, jak bardzo wybory przesłoniły politykom wszystkie inne sprawy: przyzwoitość, ład korporacyjny, interesy mniejszościowych akcjonariuszy itd.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację