Przy okazji – mam wiadomość. Otóż nie musimy już jeździć po muzeach ani grzebać w bibliotekach, by się z tym motywem zapoznać. Wystarczy, że włączymy telewizor albo zajrzymy do gazety. Jeśli przyjąć za słuszne – a ja w nie wierzę – najsłynniejsze hasło wyborcze w dziejach, tzn. „Gospodarka, głupcze!", to płyniemy właśnie na wielkim statku głupców. Stery zaś dzierżą ci, którzy dziś walczą o władzę w Polsce.
Jesteśmy pod tym względem naprawdę unikatowi. Tak, tak, tu, w Polsce, jesteśmy znowu wyjątkowi, inni niż wszyscy. Jesteśmy bowiem szczególnie namaszczeni, a przyziemne sprawy nas zupełnie nie obchodzą.
Cały świat żyje dziś nieuduchowioną, nudną nauką o modelu podziału niewystarczających zasobów, zwaną powszechnie ekonomią. Odżywają wielkie szkoły: keynesowska, chicagowska, austriacka. Mówi się o przywróceniu stuprocentowego depozytu, o radykalnym opodatkowaniu wpływów kapitałowych, wielkim interwencjonizmie i o zakazie wszelkiej interwencji. O likwidacji bądź rozszerzeniu strefy euro. Rządy wielu krajów głowią się nad tym, jaka będzie przyszłość europejskiej gospodarki, jak daleko powinny sięgać interwencje międzynarodowych instytucji finansowych, jak utrzymywać produkcję we własnych krajach. Tego typu banalne, pospolite debaty toczą się za naszymi granicami. Ale nie u nas! U nas im bliżej wyborów, tym tematy są poważniejsze. Z perspektywy funkcjonowania milionów polskich rodzin, setek tysięcy przedsiębiorstw powiedziałbym, że wręcz kluczowe.
Jakiś czas temu mieliśmy wielką dyskusję o uchodźcach i imigrantach prowadzoną w typowy dla naszych mediów i polityków sposób. Jedni uważali, że z marszu zislamizują nam kraj, wprowadzą szariat, a do tego zgwałcą wszystkie nasze kobiety. Drudzy zaś, że są szczególnym dobrodziejstwem, a im więcej ich przyjmiemy, tym lepiej dla kulturowego rozwoju Polski. Ale jak widać, uchodźcy byli też zbyt mało ważni, bo i oni naszym mediom oraz politykom się znudzili.
Ich miejsce zajęły tematy naprawdę poważne. Takie, które mają istotny wpływ na przyszłość kraju. I oto Antoni Wypuszczony z Szafy coś tam powiedział w Ameryce i Kanadzie, w Pałacu Prezydenckim nie mogą znaleźć „Gęsiarki" i „Bydła na pastwisku", Putin miał urodziny, a „poseł od Stonogi blokował mównicę i z tego powodu czuje się moralnie zgwałcony".