Wystarczy nie zgodzić się na warunki sieci handlowej, która naciska na obniżanie cen. Producent czekolady zdecydował się na ostre negocjacje, więc teraz grozi mu, że od 2016 r. jego produkty znikną z Biedronki. O tym, że łaska dyskontów na pstrym koniu jeździ, przekonało się już wiele firm. Jednak niewiele odważyło się, aby tak otwarcie przyznać, że nie da się dłużej zaciskać pasa dla utrzymania kontraktu z siecią, nawet dużego. Wprawdzie po ujawnieniu informacji o trudnych rozmowach akcje Wawelu znacznie straciły na wartości, ale Biedronka zobaczyła, że ma do czynienia z twardym graczem. Czy w ślady Wawelu pójdą kolejne firmy? Czy powiedzą „nie" sieciom, które walcząc o rynek, wywierają coraz większą presję na obniżanie cen?
Zdesperowanych przedsiębiorców, których marże topnieją z powodu dokręcania śruby przez sieci handlowe, teoretycznie nie powinno zabraknąć. Wątpię jednak, aby znaleźli się odważni, którzy postawią twarde warunki Biedronce czy innym dystrybutorom. Zwycięży strach przez utratą rynku. Dlaczego? Nie wszystkie firmy mają na tyle silną markę, jak Wawel, aby być łakomym kąskiem dla innych sklepów. Nie brakuje też takich, które tak bardzo uzależniły się od sieci, że współpraca z nią jest dla nich być albo nie być. Dlatego, jeżeli usłyszymy o kolejnym rozstaniu z siecią, będzie to z pewnością efekt znalezienia przez nią tańszego dostawcy.
Tymczasem dokręcanie śruby dostawcom może się tylko nasilić. Stanie się tak z pewnością, gdy PiS nałoży podatek na sklepy wielkopowierzchniowe. Przy tak dużej konkurencji na rynku sieci nie odważą się przecież, aby sięgnąć głębiej do kieszeni konsumentów. Co mogą zrobić jeszcze, aby poprawić swoje marże? Jednym ze sposobów jest rozwijanie oferty produktów premium. Dodatkowym plusem takiej oferty jest poprawa wizerunku sprzed kilku lat, gdy dyskonty kojarzyły się ze sklepami dla mało zamożnych klientów.