Czy te słowa są tylko niegroźną przedwyborczą retoryką? Raczej nie. Trump od dawna twierdzi, że NATO jest „martwe”, Unia Europejska jest wrogiem USA, a Putin – wspaniałym przywódcą, z którym w 24 godziny załatwi sprawę Ukrainy. Wprawdzie Kongres przyjął ustawę, która utrudnia prezydentowi szybkie wycofanie kraju z NATO, ale nie należy z tym wiązać przesadnych nadziei. Po to, by sparaliżować sojusz, wystarczy decyzja o wycofaniu części wojsk amerykańskich z Europy (do tego prezydent nie potrzebuje zgody Kongresu). Wyrażane przez część naszych polityków przekonanie, że „nas to nie dotyczy”, jest zwykłą ułudą. Jeśli USA zamkną swoje bazy w Niemczech, w razie napaści nie będą miały jak pomóc militarnie Polsce, nawet jeśli bardzo by tego chciały. Słynny art. 5 traktatu waszyngtońskiego każe im wówczas podjąć wszelkie działania, jakie uznają za konieczne, ale nie każe im wcale używać w tym celu wojska. W końcu aneksji przez Stalina krajów bałtyckich USA też się sprzeciwiły, do końca odmawiając jej formalnej akceptacji. Co nie zmieniało faktu, że przez niemal pół wieku kraje bałtyckie były rosyjskimi koloniami.