W Europie uruchamiane są coraz to nowe mosty pozwalające na transfer energii pomiędzy poszczególnymi krajami. Ta rozbudowana sieć połączeń powoduje, że mamy szansę korzystać z tańszego prądu, a poza tym zwiększamy bezpieczeństwo dostaw energii.
Ostatni tydzień pokazał, że polscy odbiorcy korzystają nawet na tych inwestycjach, które nie są realizowane bezpośrednio w naszym kraju. Chodzi o uruchomienie kabla pomiędzy Litwą i Szwecją. Wydawałoby się, że inwestycja ta pomoże przede wszystkim Litwinom, ale w praktyce tani prąd ze skandynawskich hydroelektrowni popłynął też do nas – dzięki polsko-litewskiemu mostowi.
To sygnał dla polskich spółek energetycznych, stawiających głównie na paliwa kopalne, że muszą powalczyć o konkurencyjność na zagranicznych rynkach. Trudno będzie tego dokonać, jeśli polskie elektrownie nie będą nowoczesne, a miks energetyczny bardziej zróżnicowany. Stopniowe odchodzenie od węgla to już trend obserwowany nie tylko w Unii Europejskiej, ale i w wielu krajach na świecie. Tymczasem surowiec ten wciąż jest głównym paliwem dla naszych elektrowni.
Zwiększony import taniej energii do Polski może niepokoić polskie koncerny energetyczne, ale to nadzieja na to, że ogłaszanie 20. stopnia zasilania przejdzie do historii. Nie tak dawno przecież, bo w sierpniu ubiegłego roku, ograniczane były dostawy energii do największych zakładów, a nad całym krajem zawisło widmo blackoutu. Zbieg różnych okoliczności spowodował, że w sieci zabrakło mocy, by zapewnić dostawy wszystkim odbiorcom. Im więcej będziemy mieć połączeń z innymi krajami, im bardziej rozbudowana stanie się europejska sieć połączeń, tym stabilniejsza będzie sytuacja energetyczna poszczególnych krajów, w tym Polski.