Każdy, kto jeździ autostradami i odstał swoje w korkach przed bramkami, pomyślał pewnie: nareszcie. Bo rzeczywiście to nic przyjemnego, zwłaszcza w dłuższej podróży na wakacyjny wypoczynek, w rozgrzanym przez słońce aucie i w oparach spalin dymiących z tysięcy innych uwięzionych w kolejkach pojazdów. Rząd już dawno obiecywał rozwiązanie problemu bramek na autostradach. Raczej zanosiło się jednak na ich zastąpienie winietami. Przez lata zmiana się nie udawała. Udać ma się teraz, bo wybory za pasem. A że PiS większość problemów rozwiązuje, zasypując je pieniędzmi, to i tym razem chce postąpić podobnie.
Czytaj więcej
Wykup czy wywłaszczenie koncesjonariuszy samej trasy A2 kosztowałyby budżet kilkanaście miliardów złotych. Darmowe autostrady obiecywane przez PiS mogą się okazać niezwykle drogie.
Za realizację obietnicy władza zabrała się bez zwłoki. Ma już projekt ustawy, która zniesie opłaty pobierane na dwóch odcinkach autostrad należących do państwa. Sama szacuje, że na utrzymanie tych dwóch dróg będzie musiała wyłożyć kilkaset milionów złotych rocznie. Ale to dopiero początek wydatków. Opłaty pobierane są bowiem także na prywatnych i dzierżawionych odcinkach autostrad. Żeby je znieść, rząd będzie musiał się dogadać z ich właścicielami. I wykładać co roku wynegocjowane kwoty, idące w grube miliardy złotych.
A jeśli właściciele tych dróg nie będą się chcieli dogadać? Z ław ugrupowań rządzących słychać pohukiwania o ich przymuszeniu do likwidacji bramek. Można, pewnie. Tylko to będzie oznaczać bardzo kosztowne spory sądowe, raczej skazane na porażkę. O wizerunku Polski jako państwa przyjaznego inwestycjom nawet szkoda gadać, bo skoro rząd może w każdej chwili zmienić warunki prowadzenia biznesu, to po co tu wykładać jakiekolwiek pieniądze? Już sama zapowiedź takich zmian zapaliła pewnie żółte, a może i czerwone lampki na biurkach wielu potencjalnych inwestorów.
Swoich pomysłów prezes PiS oczywiście wcześniej nie konsultował. Nie tylko z przedsiębiorcami od autostrad czy z firmami transportowymi. Najwyraźniej nie przedyskutował ich także we własnym środowisku. Dość przypomnieć, że w grudniu 2021 r. minister infrastruktury zapowiadał, że opłaty za autostrady stopniowo będą obejmować kolejne ich odcinki, bo potrzebne są pieniądze na ich utrzymanie i budowę nowych dróg. Teraz już takich potrzeb nie ma? Jasne, że są. Dlatego firmy transportowe obawiają się, że zniesienie opłat za przejazdy autostradami dla samochodów osobowych oznaczać będzie podwyżki opłat dla ciężarówek i autokarów.