Piotr Skwirowski: Drogo zapłacimy za darmowe drogi

Nie ma nic za darmo, a rząd nie ma swoich pieniędzy. Możemy być więc pewni, że po pieniądze na utrzymanie i budowę dróg władza sięgnie do kieszeni podatników.

Publikacja: 19.05.2023 03:00

Piotr Skwirowski: Drogo zapłacimy za darmowe drogi

Foto: GDDKiA

Każdy, kto jeździ autostradami i odstał swoje w korkach przed bramkami, pomyślał pewnie: nareszcie. Bo rzeczywiście to nic przyjemnego, zwłaszcza w dłuższej podróży na wakacyjny wypoczynek, w rozgrzanym przez słońce aucie i w oparach spalin dymiących z tysięcy innych uwięzionych w kolejkach pojazdów. Rząd już dawno obiecywał rozwiązanie problemu bramek na autostradach. Raczej zanosiło się jednak na ich zastąpienie winietami. Przez lata zmiana się nie udawała. Udać ma się teraz, bo wybory za pasem. A że PiS większość problemów rozwiązuje, zasypując je pieniędzmi, to i tym razem chce postąpić podobnie.

Czytaj więcej

Darmowe autostrady PiS to wielomiliardowy cios dla budżetu

Za realizację obietnicy władza zabrała się bez zwłoki. Ma już projekt ustawy, która zniesie opłaty pobierane na dwóch odcinkach autostrad należących do państwa. Sama szacuje, że na utrzymanie tych dwóch dróg będzie musiała wyłożyć kilkaset milionów złotych rocznie. Ale to dopiero początek wydatków. Opłaty pobierane są bowiem także na prywatnych i dzierżawionych odcinkach autostrad. Żeby je znieść, rząd będzie musiał się dogadać z ich właścicielami. I wykładać co roku wynegocjowane kwoty, idące w grube miliardy złotych.

A jeśli właściciele tych dróg nie będą się chcieli dogadać? Z ław ugrupowań rządzących słychać pohukiwania o ich przymuszeniu do likwidacji bramek. Można, pewnie. Tylko to będzie oznaczać bardzo kosztowne spory sądowe, raczej skazane na porażkę. O wizerunku Polski jako państwa przyjaznego inwestycjom nawet szkoda gadać, bo skoro rząd może w każdej chwili zmienić warunki prowadzenia biznesu, to po co tu wykładać jakiekolwiek pieniądze? Już sama zapowiedź takich zmian zapaliła pewnie żółte, a może i czerwone lampki na biurkach wielu potencjalnych inwestorów.

Swoich pomysłów prezes PiS oczywiście wcześniej nie konsultował. Nie tylko z przedsiębiorcami od autostrad czy z firmami transportowymi. Najwyraźniej nie przedyskutował ich także we własnym środowisku. Dość przypomnieć, że w grudniu 2021 r. minister infrastruktury zapowiadał, że opłaty za autostrady stopniowo będą obejmować kolejne ich odcinki, bo potrzebne są pieniądze na ich utrzymanie i budowę nowych dróg. Teraz już takich potrzeb nie ma? Jasne, że są. Dlatego firmy transportowe obawiają się, że zniesienie opłat za przejazdy autostradami dla samochodów osobowych oznaczać będzie podwyżki opłat dla ciężarówek i autokarów.

Czytaj więcej

Drogie polskie autostrady. Koncesjonariusze zaskoczeni pomysłem PiS

Wyższych opłat obawiają się też przedsiębiorcy, którzy działają w miejscach obsługi podróżnych (MOP-ach) przy autostradach. Nie ma nic za darmo, a rząd nie ma swoich pieniędzy. Możemy być więc pewni, że po pieniądze na utrzymanie i budowę dróg władza sięgnie też do kieszeni kierowców pojazdów osobowych i zwykłych podatników. Finanse państwa to naczynia połączone, jeśli gdzieś pieniędzy ubędzie, trzeba będzie dolać gdzieś indziej. A źródłem pieniędzy jesteśmy my.

Każdy, kto jeździ autostradami i odstał swoje w korkach przed bramkami, pomyślał pewnie: nareszcie. Bo rzeczywiście to nic przyjemnego, zwłaszcza w dłuższej podróży na wakacyjny wypoczynek, w rozgrzanym przez słońce aucie i w oparach spalin dymiących z tysięcy innych uwięzionych w kolejkach pojazdów. Rząd już dawno obiecywał rozwiązanie problemu bramek na autostradach. Raczej zanosiło się jednak na ich zastąpienie winietami. Przez lata zmiana się nie udawała. Udać ma się teraz, bo wybory za pasem. A że PiS większość problemów rozwiązuje, zasypując je pieniędzmi, to i tym razem chce postąpić podobnie.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił