Prof. Alojzy Z. Nowak: Kapitał nie ma ojczyzny, akcjonariusze ją mają

Proces globalizacji, w którym rola korporacji ponadnarodowych jest decydująca, przyczynia się do podziału na beneficjentów i outsiderów współczesnej gospodarki – pisze rektor Uniwersytetu Warszawskiego.

Publikacja: 28.03.2023 03:00

Prof. Alojzy Z. Nowak: Kapitał nie ma ojczyzny, akcjonariusze ją mają

Foto: mat. pras.

Napaść Rosji na Ukrainę wzmaga obawy o stabilność systemu bezpieczeństwa i współpracy międzynarodowej, opartego na Karcie Narodów Zjednoczonych. Rosja – państwo narodowe, stały członek Rady Bezpieczeństwa – jawnie gwałci zapisy Karty Narodów Zjednoczonych. W centrum rozważań wielu analityków i ekspertów pojawiają się analizy stanowiące częściowe nawiązanie do teorii geopolitycznej, powstałej z inspiracji, czerpanej z filozofii politycznej Thomasa Hobbesa, Immanuela Kanta i myśli politycznej Jeana Monneta i Roberta Schumana.

Skoro na ich osnowie państwa europejskie były w stanie zbudować dobrze funkcjonującą, pokojową Wspólnotę Europejską, to warto zatem rozważyć, czy ten historyczny i w gruncie rzeczy dobrze funkcjonujący eksperyment w skali europejskiej nie powinien stanowić przykładu godnego naśladowania przez współczesną społeczność międzynarodową. A jeśli tak, to pod jakimi obecnie warunkami.

Narastanie wrogości

Spójrzmy na ten problem od strony suwerenności ekonomicznej oraz roli państwa narodowego we współczesnym świecie. Biorąc pod uwagę obecny kształt światowego ładu ekonomicznego, ukształtowanego w decydującej mierze jeszcze przez Konsensus Waszyngtoński oraz przez procesy globalizacji. Obecnie warunki te diametralnie się zmieniły, mamy bowiem z jednej strony do czynienia z coraz częstszym kwestionowaniem Konsensusu Waszyngtońskiego oraz z występującymi na szeroką skalę procesami deglobalizacyjnymi.

Zmianie ulega także natura, rola i funkcjonowanie korporacji międzynarodowych, w szczególności w odniesieniu do podziału pracy, czyli do lokowania produkcji towarów i usług, rozmieszczania centrów zarządzania oraz własności kapitału. Outsourcing odgrywa coraz mniejszą rolę; produkcja po doświadczeniach covidowych przenoszona jest do krajów pochodzenia, a bezpieczeństwo produkcji liczy się bardziej niż efektywność ekonomiczna, czyli przychody, dochody i w efekcie stopy zysków.

Covid-19 pokazał, że poprzerywane łańcuchy dostaw mogą być dla poszczególnych krajów i społeczeństw tak samo groźne, jak brak produkcji. Stąd, ażeby zapewnić właściwe dostawy towarów i usług, należy przede wszystkim mieć na nie wpływ, a to, jak się okazuje, może mieć miejsce głównie wtedy, kiedy ma się wpływ i na produkcję, i na logistykę. Wpływ ten określony jest m.in. poprzez własność kapitału czy to produkcyjnego, czy to finansowego.

Z tego właśnie powodu własność kapitału staje się obecnie wartością fundamentalną, a według wielu ekonomistów trudną do przecenienia. Własność kapitału, a dzięki temu władza, która należy do akcjonariuszy i podległych im menedżerów zarządzających korporacją, nawet jeśli ci ostatni rekrutują się spośród miejscowych rezydentów, decydują o charakterze, jakości i perspektywie rozwojowej wielu przedsiębiorstw i tym samym w dużej mierze gospodarek poszczególnych państw. Kapitał, jak wiadomo, nie ma ojczyzny, natomiast akcjonariusze ją mają. W praktyce widać, że proces globalizacji, w którym właśnie rola korporacji ponadnarodowych jest decydująca, przyczynia się do podziału na beneficjentów i outsiderów współczesnej gospodarki.

Populizm lewicowy i prawicowy

Jednak do rozważań i realnych sporów dotyczących fundamentów rozwojowych opartych na współczesnym globalizmie nie należy podchodzić jednostronnie i tylko krytycznie. Dla przykładu bezpośrednie inwestycje zagraniczne w wielu krajach, z udziałem kapitału ponadnarodowego, przyczyniły się wydatnie do wzrostu zatrudnienia i wydajności pracy, lepszej organizacji procesów produkcji, lepszego wyposażenia czynników wytwórczych w kapitał i wiedzę, czyli w sumie przyczyniły się do pewnego stopnia unowocześnienia danej gospodarki. Udział w globalnej puli wiedzy i technologii przyniósł niejednej wschodzącej gospodarce poprawę poziomu życia obywateli i częściową redukcję skali ubóstwa.

Z drugiej jednak strony dotychczasowe tendencje jednak na globalnych rynkach, bardzo mocno ograniczające oddziaływanie państw narodowych na zjawiska negatywne na tych rynkach, sprzyjają narastaniu sprzeczności i wrogości w relacjach pomiędzy państwami, regionami, czy nawet kontynentami. Jest faktem, że np. tzw. rynki cyfrowe cechują się występowaniem silnego efektu sieciowego, co przy braku skutecznej konkurencji przekłada się na wyjątkowo wysokie, ponadnormatywne zyski.

Firmy superstar, jak je się nazywa, mogą być nierzadko silnym czynnikiem sprawczym spadku udziału pracy w wytworzeniu produktu. Wielkie firmy z kategorii superstar dążą i będą nadal dążyły do zapewnienia sobie wyższych marż zysku przy niższym udziale pracy w tworzeniu wartości dodanej. Inaczej mówiąc, rosnący udział firm superstar w krajowej puli wartości dodanej przesuwa dochody od siły roboczej w kierunku kapitału. Nasuwa się zatem pytanie, w jakim stopniu źródła fali populizmu da się powiązać przyczynowo ze wstrząsami ekonomicznymi, których źródłem lub przekaźnikiem jest globalizacja, postrzegana i uświadamiana nierzadko przez miliony ludzi na świecie poprzez niepewność ekonomiczną i rozwarstwienie społeczne.

Warto dostrzec zjawisko populizmu, któremu najczęściej towarzyszy poczucie zagrożenia dla tożsamości narodowej. Odpowiedzią na te odczucia są niekiedy reformy, a nierzadko pseudoreformy, które przybierają tendencje antyelitarne, autorytarne i natywistyczne. W ten sposób przejawia się zarówno populizm lewicowy, w którym dominuje element antyelitarny, jak i populizm prawicowy, skłonny za wszystkie trudności i problemy winić „obcych”. Tak więc bunt przeciw globalizacji, przeciw tradycyjnej polityce i instytucjom, a także przeciw imigracji i automatyzacji, nie jest tylko zjawiskiem egzogenicznym, lecz napędzany jest niezadowoleniem i lękiem o podłożu ekonomicznym.

Rola państwa w gospodarce

Wszystkie wymienione negatywne zjawiska w różnym stopniu sprzyjają niestety też pojawieniu się nacjonalizmów gospodarczych i przekonaniu, iż w obliczu słabości i ułomności dotychczasowych tendencji występujących na globalnych rynkach należy wprowadzić jakieś formy protekcjonizmu, ograniczeń w wolnym handlu, nawet jeśli potencjalnie grozić to będzie wybuchem konfliktów handlowych. Ale co szczególnie ważne w kontekście tych rozważań, mamy do czynienia z odrodzeniem agresywnych narodowych postaw, poglądów i polityki, która wydawało się wygasła już raz na zawsze po straszliwych doświadczeniach dwóch wojen światowych.

W globalnej rywalizacji o charakterze gospodarczym wraca znaczenie polityki zagranicznej motywowanej ideologicznie, polityki militarnej, przemocy cybernetycznej, a także z premedytacją zaprojektowanych agresywnych, imperialnych elementów manipulacyjnych, jako istotnych składników rzekomo skutecznie chroniących i wzmacniających interes narodowy. Chiny i Rosja są najlepszymi przykładami państw odwołujących się do tak rozumianego interesu.

Z drugiej strony, z punktu widzenia ponadnarodowego ładu światowego, który miałby ograniczyć dominujący system oparty na suwerenności państw narodowych, ważne są niedoceniane czasem pośrednie konsekwencje dla tego ładu, które powstały w rezultacie pandemii koronawirusa. Ogólnoświatowa pandemia zmusiła do refleksji oraz debaty na temat roli i znaczenia instytucji państwa we współcześnie funkcjonujących gospodarkach.

Jeszcze do czasu ostatniego kryzysu finansowego 2007–2009+ większa rola państwa i jego instytucji była mocno kwestionowana, choć nie wykluczano różnych form interwencjonizmu rządu czy banku centralnego. Jednak gdy zakres tego interwencjonizmu stawał się większy, nawoływano do jego ograniczenia, jak bowiem argumentowano, wycofanie państwa ze sfery gospodarki może uczynić ją tylko bardziej dynamiczną, bardziej konkurencyjną i innowacyjną. Ograniczanie aktywności państwa uzasadniano zaś potrzebą zmniejszania jego długów. Uznaniem za to cieszyły się zapowiedzi „bardziej oszczędnego państwa”, „państwa mniej biurokratycznego i ociężałego”. Krótko mówiąc, nierzadko obsadzono państwo w roli głównej siły inercji i co najwyżej instytucji korygującej błędy i wypaczenia wolnego rynku.

Tymczasem pandemia koronawirusa wymusiła na rządach konieczność ponownego przemyślenia dotychczasowych fundamentów polityki społeczno-gospodarczej. Jest faktem zwiększenie regulacyjnej, stymulacyjnej i ochronnej roli państw i rządów. W realiach wielu państw w szczególności państw należących do Unii Europejskie pojawia się na nowo powrót do polityki przemysłowej i strukturalnej, choć naturalnie są one ograniczane poprzez racjonalizujące reguły i zasady Jednolitego Rynku czy kryteria konwergencji strefy euro oraz działania Europejskiego Banku Centralnego.

Wojna wszystkich przeciwko wszystkim?

Rozważania powyższe prowadzą więc do kwestii roli państwa narodowego, jego zalet i wad. Z pewnością twierdzenia, czy poglądy, że z ekonomicznego punktu widzenia państwo narodowe jest coraz bardziej bezsilnym anachronizmem, wydają się nieuzasadnione. Z drugiej jednak strony, ta ocena nie stoi w sprzeczności z analizą wielu ograniczeń wynikających z suwerenności państw narodowych. Co więcej, wygląda na to, że współczesny porządek świata może ewoluować w kierunku, który będzie przypominać anarchiczną wojną wszystkich przeciwko wszystkim, jak opisał to Hobbes w Lewiatanie (odnosząc się do wojen domowych w Anglii w XVII wieku).

Warto więc zapytać, czy reguły ponadnarodowego porządku, który znamy na przykładzie integracji europejskiej, ustalanego w dużej mierze na drodze konsensusu, mogą mieć wartość na obecnym etapie kwestionowanego światowego, geopolitycznego status quo. Motywacją do refleksji nad takim projektem jest przede wszystkim brutalne wyzwanie dla pokojowego współistnienia, które przynosi światu rosyjska inwazja na Ukrainę w wykonaniu państwa narodowego, jakim jest współczesna Rosja.

Reasumując, można powiedzieć, że historia pokazuje, iż nie ma jednego idealnego wzorca rozwoju społecznogospodarczego, a jednocześnie idea stworzenia rozwiązań gwarantujących większą stabilność ogólnoświatowego systemu bezpieczeństwa nie powinna wydawać się nawet dziś przesadną zuchwałością. Warto na ten temat dyskutować i spierać się. Czy to jest dobry moment na taką dyskusję? Dlaczego nie.

Czy Unia Europejska, która powstawała w procesie tworzenia wspólnoty ludzi opartej na doświadczeniach II wojny światowej oraz sieci instytucji i organizacji o charakterze międzynarodowym i ponadnarodowym, nie powinna być w jakimś stopniu inspiracją w okresach kryzysów ogólnoświatowych, takich choćby jak obecnie, w czasie kryzysu światowego, wywołanego wojną Rosji w Ukrainie? Osobiście dostrzegam potrzebę szerokiej i pogłębionej dyskusji na ten temat. Także na temat przyszłości i roli samej Unii Europejskiej.

Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji

Napaść Rosji na Ukrainę wzmaga obawy o stabilność systemu bezpieczeństwa i współpracy międzynarodowej, opartego na Karcie Narodów Zjednoczonych. Rosja – państwo narodowe, stały członek Rady Bezpieczeństwa – jawnie gwałci zapisy Karty Narodów Zjednoczonych. W centrum rozważań wielu analityków i ekspertów pojawiają się analizy stanowiące częściowe nawiązanie do teorii geopolitycznej, powstałej z inspiracji, czerpanej z filozofii politycznej Thomasa Hobbesa, Immanuela Kanta i myśli politycznej Jeana Monneta i Roberta Schumana.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację