Witold Orłowski: Pojedynek na prognozy

Jaki będzie rozpoczynający się rok dla światowej gospodarki?

Publikacja: 05.01.2023 03:00

Witold Orłowski: Pojedynek na prognozy

Foto: Adobe Stock

Na samym początku roku spotkali się na ulicy dwaj ekonomiści. Jeden, zatwardziały pesymista, święcie wierzący w prawo Murphy’ego: „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle”. Drugi, lekkoduch i optymista, wierzący, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.

Obu szybko znudziła dyskusja o pogodzie (zdanie optymisty znakomitej, bo ciepłej, według pesymisty tragicznej, bo sprzyjającej namnażaniu się wirusa grypy). Obaj uznali za jałową kłótnię o politykę cenową Orlenu i o koszty wewnątrzrządowej bijatyki o KPO.

W końcu zdecydowali się na sformułowanie prognoz dotyczących najważniejszych zjawisk w światowej gospodarce, które będą miały miejsce w roku 2023.

Zaczęli od efektów gospodarczych wojny. Potrwa jeszcze bardzo długo – rzekł pesymista – i okaże się znacznie bardziej bolesna dla Zachodu niż dla Rosji. Rosjanie mają wielkie zasoby i poradzą sobie z sankcjami, najwyżej zamiast amerykańskich burgerów będą jadać własne. A jak zimą zakręcą swoje kurki z gazem i ropą, dręczeni zimnem, inflacją i recesją Europejczycy sami zmuszą swoje rządy do kapitulacji.

Nic podobnego, odparł optymista. Sankcje są znacznie bardziej bolesne dla Rosji, niż Kreml przyznaje, a cena, którą płaci, będzie coraz bardziej dotykać zwykłych Rosjan. Europa poradzi sobie i bez rosyjskiego gazu i ropy, za to Rosja bez współpracy z Zachodem nie stanie się odrodzonym imperium, ale gospodarczym i politycznym satelitą Chin.

Właśnie, Chiny, podchwycił pesymista. Jak z każdego kryzysu, tak i z tego wyjdą wzmocnione. Nadal będą się błyskawicznie rozwijać, połkną Rosję, zbliżą się do odzyskania Tajwanu i globalnej hegemonii. A jeśli USA będą się temu przeciwstawiać, po prostu wstrzymają swoje dostawy elektroniki i cała zachodnia gospodarka pogrąży się w kryzysie.

Eee, bez przesady, odparł optymista. Oczywiście, że Chiny mają potężną gospodarkę, ale w sferze najnowszych technologii większość kart cały czas mają Amerykanie. Jeśli nawet w USA dojdzie do recesji, będzie ona krótkotrwała, a według powszechnych oczekiwań inflacja szybko spadnie. To raczej rządzący w Pekinie mają powody do obaw: słaby wzrost i obawa przed kolejną falą pandemii osłabiają fundamenty ich władzy nad krajem.

No tak, może i USA sobie jakoś poradzą, ale Europa… mruknął pesymista. Tu recesja będzie bardzo ciężka, a ceny energii nadal będą szybować. Czeka ją wieloletnia stagflacja i rosnące niezadowolenie z funkcjonowania Unii, a zwłaszcza z tego, jak się sprawuje euro.

Bzdura, odparł optymista. Recesja w strefie euro będzie krótkotrwała, a w drugiej połowie roku powróci wzrost, a inflacja się znacząco obniży. Silne euro potwierdzi, że jest prawdziwą, a nie dziurawą i wydumaną tarczą antyinflacyjną. Rozpad strefy euro to tylko bajania, w tym roku obejmuje już 85 proc. gospodarki Unii, a po możliwym przystąpieniu Bułgarii pozostanie poza nią już tylko garstka krajów.

Na koniec obaj ekonomiści złożyli sobie nawzajem noworoczne życzenia i obiecali, że za rok rozstrzygną, czyje prognozy lepiej się sprawdziły. Ja też jestem tego ciekaw.

Na samym początku roku spotkali się na ulicy dwaj ekonomiści. Jeden, zatwardziały pesymista, święcie wierzący w prawo Murphy’ego: „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle”. Drugi, lekkoduch i optymista, wierzący, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”.

Obu szybko znudziła dyskusja o pogodzie (zdanie optymisty znakomitej, bo ciepłej, według pesymisty tragicznej, bo sprzyjającej namnażaniu się wirusa grypy). Obaj uznali za jałową kłótnię o politykę cenową Orlenu i o koszty wewnątrzrządowej bijatyki o KPO.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację