Reklama

Hubert Kozieł: Bańka kryptowalut pękła już wiele miesięcy temu

Kapitalizacja rynku kryptowalut spadła od zeszłorocznego szczytu już o ponad 2 bln dol., czyli o więcej, niż wynosi nominalny PKB Włoch. Nic dziwnego, że często dziś można usłyszeć opinię, że kryptowaluty to nic innego jak piramida i przekręt.

Publikacja: 14.11.2022 22:00

Hubert Kozieł: Bańka kryptowalut pękła już wiele miesięcy temu

Foto: Bloomberg

Załamanie wiary w wirtualne waluty nie jest niczym niezwykłym. Wszak w ostatnich dniach rynkiem wstrząsnęła afera z upadkiem FTX, jednej z największych giełd kryptowalut. Są uzasadnione podejrzenia, że jej prezes zwyczajnie okradał klientów i kupował sobie przychylność amerykańskich ustawodawców, chętnie łożąc pieniądze na ich kampanie wyborcze. Przed tzw. wyborami połówkowymi do amerykańskiego Kongresu giełda FTX przekazała demokratom prawie 40 mln dol., co plasowało ją na drugim miejscu na liście wpłacających.

To nie pierwszy przypadek wielkiej afery w świecie kryptoaktywów. Rynek już z takimi się mierzył – choć na mniejszą skalę – choćby w przypadku bankructwa giełdy Mt.Gox w 2014 r. Tego typu afery skutecznie podminowują zaufanie do wirtualnego pieniądza i przyczyniają się do tego, że szybko nie stanie się on wystarczająco dobrą alternatywą dla walut tradycyjnych. Czy można jednak mówić, że pękła bańka kryptowalutowa?

Czytaj więcej

Kryptowalutowa plajta. Padła giełda FTX - nowy Lehman czy skandal Enron?

Jeśli mieliśmy do czynienia z pęknięciem takiej bańki, to w zeszłym roku. To wówczas w wyniku polityki amerykańskiego banku centralnego zaczęła się kurczyć płynność na rynkach. Mniejsza płynność zawsze prowadzi do spadku notowań aktywów spekulacyjnych, w tym kryptowalut. Bitcoin stracił przez ostatnie 12 miesięcy aż 74 proc. wobec dolara. Zniżkował więc szybciej niż rupia lankijska (45 proc.), lira turecka (46 proc.) czy ghańska cedi (57 proc.). Radził więc sobie znacznie gorzej od najgorszych tradycyjnych walut. Jego notowania wróciły do poziomu z końcówki 2020 r.

Na rynkach tak już jednak bywa, że to, co mocno spada, kiedyś może się odbić. Gdy banki centralne znów zwiększą druk pieniędzy i będą zalewać rynki płynnością finansową, to kapitał zacznie na powrót płynąć też na rynki kryptowalut. Kurs bitcoina znów może sięgnąć szalonych poziomów z 2021 r. lub jeszcze wyższych.

Reklama
Reklama

Zresztą ci, którzy zainwestowali w niego kilka lat temu, nie są stratni. W ciągu pięciu lat zyskał on wobec dolara ponad 150 proc., a przez dziesięć lat – 151 000 proc. Kryptoentuzjaści mają więc nadal powód, by lubić swoją spekulacyjną zabawkę, a kryptosceptycy – by wciąż wieszczyć jej totalne załamanie.

Załamanie wiary w wirtualne waluty nie jest niczym niezwykłym. Wszak w ostatnich dniach rynkiem wstrząsnęła afera z upadkiem FTX, jednej z największych giełd kryptowalut. Są uzasadnione podejrzenia, że jej prezes zwyczajnie okradał klientów i kupował sobie przychylność amerykańskich ustawodawców, chętnie łożąc pieniądze na ich kampanie wyborcze. Przed tzw. wyborami połówkowymi do amerykańskiego Kongresu giełda FTX przekazała demokratom prawie 40 mln dol., co plasowało ją na drugim miejscu na liście wpłacających.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławomir Mikrut: Jak AI może przyspieszyć inwestycje w infrastrukturę
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Fandrejewska: Istnienie „a” nadaje sens alfabetowi
Opinie Ekonomiczne
Wojciech Warski: O przywódcach i narzędziach przymusu ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Brak zaufania podcina nam skrzydła. Jest źle
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Napięty budżet i spóźniony refleks Adama Glapińskiego
Reklama
Reklama