Każdy, kto ma lat 50+ doskonale pamięta, jak wyglądał państwowy handel w PRL. Puste półki, deficytowe towary sprzedawane spod lady znajomym i sprzedawczynie naklejające na wielkie płachty kupony kartek – na cukier, mięso, wędliny, a nawet wódkę i buty.
W miarę normalnie działało w handlu u schyłku PRL to, co władza pozwoliła zostawić w rękach prywatnych – zieleniaki zaopatrywane przez prywatnych ogrodników zwanych wówczas badylarzami. Powrót do normalności zaczął się, gdy w okolicach roku 1989 zniknęły ideologicznie motywowane ograniczenia i prywatni przedsiębiorcy zajęli się handlem, importem oraz produkcją – od mięsa i wędlin po klej do glazury.
Mając to wszystko w pamięci nie jestem w stanie zrozumieć entuzjazmu, z jakim prezes Jarosław Kaczyński mówi o pomyśle upaństwowienia Żabek, czyli odkupienia liczącej 8 tys. małych sklepów sieci franczyzowej od amerykańskiego funduszu CVC. Na partyjnym mitingu w Puławach prezes chwalił się, że być może ta sieć zostanie odkupiona, bo zakup od tego samego właściciela firmy zasilającej kolej w prąd jest właściwie przesądzony. Prezes ma lat ponad 70, więc musi pamiętać mizerię państwowego handlu. No chyba że zakupy za niego robiła matka.
Czytaj więcej
Nie prowadzimy żadnych rozmów, nie analizujemy tematu i nie mamy planów kupna Żabki – oświadczył prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, odnosząc się do spekulacji rynkowych po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o „odkupieniu Żabki”.
Pomysł przejęcia przez państwo świetnie rozwijającej się sieci musi budzić niepokój. Zwłaszcza wśród tysięcy drobnych kupców, którzy prowadzą swoje sklepy w ramach franczyzy. Ale nie tylko, bo doświadczenia z upaństwowieniem w III RP są fatalne. Mówiąc wprost, Skarb Państwa po latach zwykle okazuje się królem Midasem, tylko na odwrót. Oto przykłady. W 2016 r. państwowe firmy kupiły 32-proc. udział w banku Pekao za 10 mld zł, co wycenia całość na 32 mld zł. Dzisiaj bank jest wart 16 mld zł. W 2015 r. państwowa Enea kupiła świetnie działającą sprywatyzowaną kopalnię węgla kamiennego Bogdanka. Po siedmiu latach przed kopalnią ustawiają się kolejki, bo węgla brakuje, a właściciel ma sprzedać spółkę swojemu głównemu właścicielowi, czyli Skarbowi Państwa. Pytanie za ile, skoro np. państwowy Tauron sprzedaje państwu swoje trzy kopalnie za złotówkę.