Liderzy konsolidacji w regionie

Polskie spółki powinny wykorzystać efekt skali wynikający z inwestycji w nowe moce – uważa Grzegorz Należyty, członek zarząd Siemens Polska

Publikacja: 19.05.2016 21:00

Liderzy konsolidacji w regionie

Foto: materiały prasowe

Rz: Wiele krajów UE tworzy lub redefiniuje dziś polityki energetyczne. Jak powinien wyglądać w długiej perspektywie miks dla Polski?

Grzegorz Należyty: Przed wszystkimi państwami UE stoją dziś podobne wyzwania. Każdy wybiera trochę inną ścieżkę budowania optymalnej struktury paliw. Wszystkim przyświeca cel wytwarzania energii jak najtańszej, w sposób najbardziej efektywny i najmniej szkodliwy dla środowiska, a jednocześnie zapewniający bezpieczeństwo dostaw.

Polska opiera na razie rozwój energetyki na węglu i w oparciu o posiadaną infrastrukturę postępuje rozsądnie. Czarne paliwo daje nam na razie szansę na sterowanie kilkoma elementami: ceną energii, bezpieczeństwem dostaw i sytuacją na rynku pracy.

Dlatego w perspektywie 2030 r. udział węgla nie spadnie poniżej 65 proc. W połowie wieku realnym do osiągnięcia poziomem byłoby zaś zmniejszenie udziału z dzisiejszych ponad 80 proc. do 50–60 proc.

A co z gazem? Menedżerowie firm energetycznych mówią, że póki nie zdywersyfikujemy źródeł dostaw, nie opłaca się budować takich jednostek.

Ta teza wynika z pewnej obserwacji trendów na zachodzie Europy, m.in. w Anglii czy Holandii. Wszędzie tam, gdzie spadało uzależnienie od rosyjskiego gazu, zwiększano inwestycje w bloki oparte na tym paliwie, bo było ono tańsze.

Terminal LNG daje nam dużą szansę na pewną różnorodność dostaw. Tym bardziej że takich terminali w Europie buduje się coraz więcej, a kolejne kraje, jak np. Iran, wchodzą w eksport gazu. Jednak prawdziwa zmiana jakościowa nastąpi wtedy, gdy stanie się możliwy eksport gazu łupkowego z USA do Europy. Wierzymy, że wtedy zacznie się budować więcej bloków opartych o to paliwo dzięki spadającym cenom i większej dywersyfikacji dostaw. Sądzę, że w perspektywie połowy wieku udział gazu u nas sięgnie 20 proc. Resztę miksu węglowo-gazowego uzupełnią odnawialne źródła.

Ceny uprawnień do emisji CO2 nie zachęcają dziś do stawiania bloków gazowych.

To prawda. A mimo to w ciągu ostatnich lat podjęto decyzje o realizacji czterech dużych projektów gazowych – we Włocławku, Płocku, Gorzowie Wlkp. i Stalowej Woli, a dwa kolejne – w Puławach i na warszawskim Żeraniu – są w trakcie procesu inwestycyjnego.

Teraz ceny uprawnień do emisji CO2 są na niskim poziomie ok. 8 euro za tonę. A to powoduje, że budowanie kolejnych bloków węglowych jest nadal ekonomicznie uzasadnione, zwłaszcza jeśli będą one bardziej sprawne niż dotychczas. W naszej ocenie dopiero cena na poziomie 28–30 euro za tonę spowoduje odwrót wytwórców od węgla.

Jeśli chodzi o OZE, nie widać woli, by określać nasze cele w tym zakresie po roku 2020, do kiedy mamy mieć ich 15 proc. w całkowitym zużyciu?

Wytwarzanie w oparciu o odnawialne źródła jest nadal droższe niż w siłowniach konwencjonalnych. Przy mniej stabilnej technologii trzeba też budować trochę mocy zapasowych. Dlatego wydaje się, że dziś trafianie z tymi inwestycjami w zakładany w danym momencie czasu punkt jest najbardziej optymalne. Bo zmniejsza koszty inwestycji.

Zakładamy, że w 2020 r. najbardziej efektywna dziś technologia OZE, czyli lądowe wiatraki, zrówna się z kosztami wytworzenia w konwencjonalnych źródłach. W przypadku wiatraków morskich będzie to dekadę później. Należy też pomyśleć o szerszym wykorzystaniu wysokosprawnej kogeneracji.

Nasza energetyka musi odtworzyć 6–7 GW mocy wyłączanych ze względów środowiskowych w kolejnych latach. Duża zmienność regulacyjna powoduje, że to decyzje niełatwe i nie zawsze oparte o racjonalne przesłanki. Jak uniknąć błędów?

Grupy energetyczne generują dziś znacząco mniejsze zyski, a to sprawia że o same decyzje inwestycyjne nie jest łatwo. Z drugiej strony bez zastępowania starych jednostek nowymi nasza sytuacja byłaby trudna.

Cieszy więc nas, że nawet w tak niestabilnym otoczeniu te decyzje zapadają. W Polsce buduje się i budować będzie więcej mocy niż w innych krajach europejskich.

Z drugiej strony nie można pomijać faktu, że na nasz rynek w coraz większym stopniu ma napływ energii z innych państw połączeniami transgranicznymi. Z czasem te interakcje będą jeszcze większe. Dlatego kształtując krajowy miks, nasze władze powinny patrzeć na polityki w tym zakresie państw regionu. Warto też, by nasze spółki wykorzystały efekt skali wynikający z owych inwestycji w moce. Konsolidacja, która dzieje się dziś na rynku dostawców takich jak Siemens, Mitsubishi Hitachi czy GE Alstom – moim zdaniem – przeniesie się za 10 lat do sektora wytwórców. Nasze firmy powinny stać się liderami tej konsolidacji w Europie Wschodniej i Centralnej.

CV

Grzegorz Należyty jest absolwentem Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej oraz programu Executive MBA. Od wielu lat jest związany z Siemensem. W latach 2000–2005 pracował w obszarze technologii oraz rozwiązań IT dla branży Siemens Business Services i odpowiadał za sprzedaż usług związanych z outsourcingiem oraz rozwiązań IT. Od 2012 r. w sektorze Energy pełni funkcję dyrektora zarządzającego grupy branż Power Generation.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne