W Polsce wyzwania stojące przed takimi firmami sprowadza się głównie do pieniędzy. Pytanie, czy państwowe fundusze powinny inwestować w rozwój start-upów, z których większość i tak zniknie góra za kilka lat. Te z szansami na sukces znacznie szybciej przejmą inwestorzy bądź przynajmniej kupią pakiet akcji. Zanim machina urzędnicza zostanie wprawiona w ruch, oni dawno zapomną, jakiej pomocy potrzebowali.
Miałem kilka razy okazję przebywać w inkubatorach start-upowych w różnych krajach. Wszędzie wyglądają podobnie – młodym przedsiębiorcom wystarczą w zasadzie tylko biurka i krzesła, podstawą jest doskonałe łącze internetowe. Na bieżąco wymieniają się doświadczeniami, doradzają. Firmy ewoluują, zazwyczaj i pierwotny pomysł był rewolucyjny tylko w oczach założyciela firmy, a w zderzeniu z rzeczywistością wypada blado. Zazwyczaj osoby mocne w jednej dziedzinie są kiepskie w innych, dlatego w takich miejscach mogą na bieżąco korzystać z tych doświadczeń i już popełnionych przez innych błędów.