Dokument od kilku miesięcy procesowany przez Ministerstwo Finansów, lada dzień trafi pod obrady Sejmu. Niektóre zapisy w rzeczywistości ograniczą dostęp do kredytów hipotecznych około połowie kredytobiorców, uderzając szczególnie w mieszkańców mniejszych miejscowości. Likwidując im możliwość bezpłatnego porównania ofert konkurencyjnych banków, zwiększą także ryzyko wyboru niekorzystnego produktu.
Model o ugruntowanej pozycji na rynku
Szacuje się, że przy wsparciu pośredników finansowych udzielany jest obecnie co drugi kredyt hipoteczny. Model, w którym klienci w jednym miejscu, bezpłatnie, mogą porównać oferty większości banków, istnieje w Polsce już od kilkunastu lat. W dobie redukcji sieci własnych przez banki, doradcy są znaczącym kanałem dystrybucji tych produktów w kraju. – Koszt uzyskania kredytu mieszkaniowego przy udziale pośrednika jest dla klienta taki sam, jak w sytuacji skorzystania bezpośrednio z usług banku – mówi Adrian Jarosz, prezes Związku Firm Doradztwa Finansowego. – U pośrednika klient otrzymuje jednak dodatkowe korzyści – ma dostęp do ofert konkurencyjnych względem siebie instytucji, które może bezpłatnie porównać. Aby to zrobić, nie musi chodzić po kilkunastu oddziałach banków. U pośrednika jest w stanie w jednym miejscu uzyskać informacje na temat ofert i zawęzić negocjacje do tych wybranych, najkorzystniejszych w danym momencie na rynku.
Ustawowe działanie na szkodę konsumenta
Te korzyści Klienci jednak utracą, wraz z wprowadzeniem propozycji zapisów ustawy implementującej Dyrektywę MCD w Polsce. Jeżeli zabronione zostanie pobieranie wynagrodzenia od banku, koszt ten ponosić będzie Klient. Kredyt hipoteczny będzie więc dla niego wyższy – do kosztu samego kredytu dojdzie bowiem także wynagrodzenie pośrednika. – Chcąc zmniejszyć tę kwotę, klienci najprawdopodobniej zrezygnują z usług doświadczonego i rozeznanego w ofercie pośrednika, szukając finansowania zakupu nieruchomości na własną rękę. W najlepszym wypadku może to doprowadzić do zdecydowanego zawężenia liczby analizowanych przez nich ofert (i w konsekwencji do wyboru mniej korzystnej, niż potencjalnie najlepszej na rynku, na moment zawarcia umowy przez Konsumenta), a w najgorszym – do związania się długoterminowym kredytem, stanowiącym znaczne obciążenie finansowe konsumenta, o niekorzystnych parametrach, nieodpowiadających jego potrzebom – mówi Adrian Jarosz, ZFDF.