Tegoroczny, 33-procentowy, wzrost liczby amatorów wyjazdów z biurami podróży na ferie można bowiem po części przypisać efektom programu 500+, który umożliwił wielu rodzinom zimowy wyjazd za granicę. Wskazuje na to wracająca popularność kurortów w Egipcie, które przed kilkoma laty były ulubionym celem urlopów rodzimej klasy średniej. Ta dzisiaj snobuje się na bardziej egzotyczne kierunki – Kubę, Meksyk i Zanzibar.
Z jednej strony ten wzrost to świetna wiadomość, bo świadczy o coraz większej zamożności Polaków i ich ciekawości świata. Z drugiej pewnie wszyscy wolelibyśmy, aby pieniądze z programu 500+ zasilały głównie krajową gospodarkę, a nie przyczyniały się do wzrostu importu.
Także zastrzykowi z 500+ przypisuje się – być może trochę na wyrost, zapominając o efektach poprawy na rynku pracy i wzroście płac – ubiegłoroczny wzrost w imporcie używanych aut z Zachodu. Według wstępnych danych ten import miał być najwyższy od 2008 r. i przekroczyć milion egzemplarzy. Średni wiek tych aut to prawie 12 lat. A to nie jest najlepsza wiadomość wobec danych o dramatycznie nasilającym się smogu w polskich miastach...
Przydałoby się więcej działań edukacyjnych przekonujących Polaków do odpowiedzialnej konsumpcji. Dotyczy ona również zagranicznych wyjazdów na ferie, gdzie odpowiedzialność (i przezorność) łączy się np. z kupnem polisy turystycznej. Dzięki temu po fali zimowych wojaży unikniemy fali rozpaczliwych historii osób zrujnowanych pobytem w zagranicznym szpitalu.