Interesujące spojrzenie na organizację systemu bezpieczeństwa w kraju funkcjonującym w warunkach zagrożenia przedstawił podczas Defence Summit 2017 izraelski analityk dr Amatzia Baram. To profesor uniwersytetu w Hajfie, były pracownik wywiadu, znawca Iraku i ekspert w zakresie problematyki bezpieczeństwa w Zatoce Perskiej. – Choć kluczowe zagrożenia dla Izraela i Polski są obecnie nieporównywalne, to warto analizować sprawdzone rozwiązania, jak np. skuteczny w praktyce, stosunkowo tani w utrzymaniu i wyjątkowo efektywny izraelski system uruchamiania wojskowych rezerw w kryzysowej sytuacji – mówił. Amatzia Baram opowiadał, jak polityka rekrutowania zdolnych informatyków do jednostek obrony cybernetycznej przyczyniła się nie tylko do spektakularnych sukcesów w dziedzinie elektronicznego wywiadu armii izraelskiej, ale też rozpoczęła w Izraelu nadzwyczajny boom w rozwoju specjalistycznych i innowacyjnych firm. Obecnie dominują one w globalnej skali na rynku usług związanych z cyberbezpieczeństwem.
– Sytuacja permanentnego zagrożenia kryzysem w regionie bliskowschodnim z jednej strony angażuje i obciąża gospodarki państw objętych zagrożeniem, z drugiej zaś inicjuje działania powodujące rozwój niektórych gałęzi gospodarki istotnych dla bezpieczeństwa – mówił prof. Baram. Nawet działając w trudnej, kryzysowej sytuacji, państwo może budować swój potencjał ekonomiczny, poprawiać innowacyjność gospodarki. – Można więc dzięki zagrożeniu uzyskać przewagę konkurencyjną w dziedzinie technologii i ogromnie zyskać w obszarze bezpieczeństwa narodowego – przekonywał analityk.
Cyberwojna hybrydowa
O wyjątkowych wyzwaniach, jakie stoją przed Polską w obliczu ataków na systemy informatyczne, których skala rośnie z każdym rokiem i bywa już nazywana wojną hybrydową, mówili podczas Defence Summit 2017 Mirosław Maj z fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń i dr Andrzej Kozłowski, szef portalu CyberDefence24. Eksperci dostrzegają pozytywne symptomy zmian w dziedzinie podnoszenia bezpieczeństwa w sieci. Na postawienie zapory cyberatakom wojsko w najbliższej dekadzie planuje wydać 2 mld zł.
Ale te inwestycje mogą się okazać jedynie kroplą w morzu potrzeb. Andrzej Kozłowski nie ma wątpliwości: cyberprzestrzeń już dawno stała się polem starcia wrogich państw.
– Aby rzeczywiście zorganizować skuteczną obronę w polskiej cyberprzestrzeni, trzeba w następnych latach 15-krotnie zwiększyć w kraju liczbę specjalistów od informatycznego bezpieczeństwa. Przy 5–6-letnim cyklu edukacyjnym to praktycznie niewykonalne – uważa Mirosław Maj. Analityk zaleca pilne poszukiwanie rozwiązań pomostowych. – Potrzebne są spektakularne akcje antyhakerskie, sponsorowane gry, ćwiczenia , konkursy i finansowe zachęty, które wywołałyby falę zainteresowania problematyką bezpieczeństwa w sieci. Instytucje odpowiedzialne za ochronę tzw. infrastruktury krytycznej trzeba, gdy inne metody zawodzą, administracyjnie zmusić do inwestowania w bezpieczeństwo – mówił Maj.
Rachunki Putina
W siłę militarną swojego kraju na pewno inwestuje, i to od wojny Moskwy z Gruzją w 2008 roku, Władimir Putin. Profesor Stefan Hedlund, szwedzki ekspert w dziedzinie problematyki rosyjskiej, podczas Defence Summit 2017 przekonywał, że nadzwyczajne tempo wydatków zbrojeniowych Federacji Rosyjskiej ostatnio nieco osłabło. W jego ocenie sytuacja jest płynna i zależy bezpośrednio od ceny baryłki ropy na międzynarodowych rynkach. – Ale mylą się ci, którzy wieszczyli w związku ze spadkiem cen ropy załamanie się rosyjskich zbrojeń. Sektor obronny pozostaje chroniony przez Putina, cięcia w większym stopniu dotykają w Rosji innych publicznych wydatków, z oświatą czy służbą zdrowia na czele – twierdzi prof. Hedlund. Jego zdaniem nieprawdziwe są opowieści o nadzwyczajnej sprawności sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. W związku z kryzysem ukraińskim porwały się kooperacyjne więzi kompleksu wojskowo-przemysłowego, a to odbija się na jakości broni, części zamiennych, podzespołów elektronicznych, które trzeba teraz doraźnie produkować. – Choć trzeba też przyznać, że atak samosterującymi pociskami rakietowymi Kalibr z okrętów bazujących na Morzu Kaspijskim na cele w Syrii,zrobił wrażenie. Nie spodziewaliśmy się takiej precyzji – przyznał prof. Hedlund. Jego diagnoza dotycząca mocarstwa na Wschodzie pozostaje niezmienna: następuje kolejna odsłona procesu znanego w Rosji od wieków. To strukturalna militaryzacja gospodarki, bo Moskwa nie dysponuje innymi niż zbrojeniówka gałęziami przemysłu, które nadawałyby się do roli lokomotywy rozwoju rozległego kraju.