Nie dlatego, że nie lubią grilla. To tacy sami ludzie, różniący się tylko tym, że dodatkowo mają na głowie rachunek ekonomiczny swojej firmy. Długi weekend wysadza go w powietrze. Weźmy na przykład przyszły tydzień: w czwartek święto, w piątek niby normalny dzień pracy, ale co to za robota... Połowa pracowników na urlopach, więc ci, którzy zostaną, nawet jak zechcą coś zrobić, to dowiedzą się, że kogoś istotnego akurat nie ma i trzeba czekać do poniedziałku. W urzędach niczego się nie załatwi, a i u kontrahentów jest tylko ochroniarz i sekretarka. Pracownicy odsiadują więc „dupogodziny", za które pracodawca musi im zapłacić. Bo przecież są w pracy!