Fit for 55 to rewolucyjny pakiet, który zmieni sposób prowadzenia biznesu we wszystkich sektorach gospodarki, ale będzie miał też wpływ na codzienne życie. Jakie instrumenty proponujecie, żeby te ciężary były rozłożone sprawiedliwie? Żeby biedniejsze kraje i biedniejsze gospodarstwa domowe nie zapłaciły więcej za tę transformację?
Najpierw musimy sobie powiedzieć, że zmianę klimatu odczujemy wszyscy. I jeśli nie będziemy działać, to najwięcej zapłacą ci Europejczycy, którzy nie mają jak bronić się przed tymi skutkami. Celem pakietu jest walka ze strasznymi konsekwencjami zmiany klimatycznej, ale walka w sposób sprawiedliwy. Jeśli reforma nie będzie sprawiedliwa, to ani państwa członkowskie, ani parlament nie będą stanie jej zaakceptować. Dlatego prezentujemy całościowy pakiet, który tylko widziany jako całość daje uczciwe rozłożenie szans i kosztów. W wielu dziedzinach to po prostu zwiększenie naszych ambicji, bo przechodzimy od już realizowanego celu redukcji CO2 o 40 proc. do 55 proc. w 2030 roku. Osiem z 12 propozycji to rozszerzenie już istniejącej legislacji. Ale są też zupełnie nowe propozycje, bo widzimy, że w niektórych dziedzinach nasza polityka nie zadziałała. Na przykład emisje w transporcie, zamiast spadać, rosną. Zużycie energii w budynkach spada o 1 proc. rocznie, a powinno o 2 proc., jeśli chcemy osiągnąć cel redukcji na 2030 rok, a potem neutralności klimatycznej w 2050 roku. Proponujemy ambitniejsze cele dla tych sektorów, ale jednocześnie mamy w pakiecie instrumenty, które pozwolą na skorygowanie sytuacji, gdyby w efekcie tych nowych działań miało np. wzrosnąć ubóstwo energetyczne. Dlatego w nowym systemie handlu emisjami dla transportu i budownictwa proponujemy, żeby część dochodów z tego tytułu zasilała fundusz społeczny, z którego państwa członkowskie będą mogły korzystać, żeby niwelować niesprawiedliwe rozłożenie ciężarów.