To stwierdziłem po przeczytaniu tekstu prof. Leona Podkaminera „Inflacja: po pierwsze nie histeryzować” („Rzeczpospolita” 28 grudnia 2021 r.). Profesor jest dziś doradcą prezesa NBP, zatem tekst jest ważny, bo wyraża poglądy zbieżne z opiniami Adama Glapińskiego. Wiadomo” kto z kim przestaje…”
Publikacje Leona Podkaminera od lat czytam z uwagą, z reguły podzielam jego poglądy. Autora szanuję. Teraz zaskoczył mnie powierzchownością sądów i brakiem merytorycznego nawiązania do mojej koncepcji waloryzacji oszczędności jako metody walki z inflacją. Przedstawiłem ją w artykule „O wyższości waloryzacji” opublikowanym w Rzeczpospolitej 15 grudnia 2021 roku.
Według prof. Podkaminera jestem krytykiem „polityki rozdawnictwa”. Jego zdaniem „polityka rozdawnictwa w Polsce jest zjawiskiem wyobrażonym raczej niż rzeczywistym”. Przecieram oczy ze zdumienia i odpowiadam wyliczanką. Ponad 200 mld zł rozdano w latach 2020-2021pod szyldem kolejnych tarcz antykryzysowych. Około 70 mld zł wynoszą wydatki z tytułu 500 plus i innych dopłat socjalnych. Ponad 14,6 mld zł to płatności bezpośrednie traktowane jako część dochodów rolniczych, podobnie jak część dopłat z tytułu rozwoju obszarów wiejskich. Mnożenie stanowisk urzędniczych, których liczba ponoć przekroczyła 700 tys. synekur z tym związanych – to jak rozumiem zdaniem prof. Podkaminera „zjawiska wyobrażone”. Moim zdaniem eskalacja problemu przed nami.
Zarzucił mi Leon Podkaminer, jakobym „irytował się podnoszeniem płacy minimalnej”. Stawia tezę, że od roku 2015 wydajność pracy wzrosła o ponad 26 proc., co uzasadnia wzrost płacy minimalnej o około 60 proc. Miernikiem wzrostu wydajności ma być PKB na jednego pracującego.
Uważam, że stosowanie uśrednionych pieniężnych jednostek miary do obliczania zmian w wydajności pracy może być obarczone poważnymi nieścisłościami. Z powodu tarcz antykryzysowych mieliśmy do czynienia z płaceniem „za gotowość”. Pracownik otrzymywał zapłatę, choć produkt nie powstawał. Wydajność była zerowa. Ponad 75 proc. sektora polskich małych i średnich przedsiębiorstw zatrudniającego około 7 mln ludzi to pracownicy usług i handlu. Większość pracuje w zakładach zatrudniających poniżej 9 osób – mikroprzedsiębiorstwach, często nie uwzględnianych w statystyce. Liczenie wydajności pracy w oparciu o mierniki pieniężne, szczególnie w usługach, bywa mylące. Tym bardziej, że w usługach i budownictwie zatrudnienie „na czarno”, głównie obcokrajowców, jest powszechne.